Wielka Pętla Bieszczadzka
Start w niedzielę o godzinie 10 spod klubu Alcatraz w Przemyślu. Wcześnie, bo nie jedziemy na wyścigi, tylko po to, żeby podziwiać "Płonące Bieszczady", zrobić parę fotek, zatrzymać się tu i tam, pogawędzić... Jak ktoś chętny, to zapraszam
Wielka Pętla 12.10.2014r.
- Wiatr w Polu
- Zwykły forumowicz
- Posty: 1618
- Rejestracja: poniedziałek, 9 czerwca 2008, 11:41
Wielka Pętla 12.10.2014r.
Wojownik musi czuć zapach wojny, musi wiedzieć, że jest potrzebny. W czas pokoju tylko dudnienie KODO jest zwiastunem błogosławieństwa Cesarza do wymarszu na bój.
- manson
- K.B.M.
- Posty: 1058
- Rejestracja: środa, 29 września 2010, 08:15
- Motocykl: HONDA VTX1300 2006r.
- Lokalizacja: Zamość
Re: Wielka Pętla 12.10.2014
My właśnie wróciliśmy z Bieszczad, faktycznie są już wszystkie kolory
nawet tysiącmilowa podróż
zaczyna się od jednego kroku.
602300313
zaczyna się od jednego kroku.
602300313
-
- Zwykły forumowicz
- Posty: 2087
- Rejestracja: wtorek, 5 czerwca 2007, 13:35
- Motocykl: Suzuki Intruder VS 700
- Lokalizacja: Tomaszów Lubelski
Re: Wielka Pętla 12.10.2014
Wiaterku ja rozumiem że tylko motocykle ale choć trochę się rozglądaj - machamy, machamy a tu kolumienka z Wiatrem na czele ino bzik przez Krasiczyn. Heheh rozumiem ale dzieciarnia zawiedziona.
Ps jak było lubię czytać relacje.
Bo my dzisiaj z 4 latkiem tylko chatka puchatka (trochę niedosyt)
Ps jak było lubię czytać relacje.
Bo my dzisiaj z 4 latkiem tylko chatka puchatka (trochę niedosyt)
- Wiatr w Polu
- Zwykły forumowicz
- Posty: 1618
- Rejestracja: poniedziałek, 9 czerwca 2008, 11:41
Re: Wielka Pętla 12.10.2014
Uuu, szkoda, że Was nie zauważyłem. Pewnie gdzieś przy bramie wjazdowej do zamku byliście.
Wklejam relację:
Wielka Pętla. 12.10.2014
Na miejscu zbiórki, zatankowany, byłem parę minut przed czasem. Byli tylko Bartek z Ulą i nawet myśleli, że już pojechaliśmy, bo tak pusto. A może nikt już więcej nie przyjedzie? Niemożliwe. W taką pogodę…? I przyjechali prawie wszyscy na raz: Głazio z Wiórkiem, Slayer z Joasią, Daniel z bratem, którego imienia zapomniałem, Zbyszek, Kubor z Agatką, Edycja (nie wiadomo dlaczego bez Dzinia – może nas już nie lubi ), był też (chyba) Dawid z Julą, czyli całkiem sporo osób… Naliczyłem 9 motocykli, Głazio naliczył 10, ale Głazio do czterech nie zliczy, tak, że można mu wybaczyć W 9 maszyn nie jedzie się ani szybko, ani lekko, zwłaszcza, że ruch spory. Jechaliśmy na Kuźminę, potem na Ustrzyki Dolne i Górne, dalej cisnęliśmy na Cisną, Lesko, przez Załóż i do domu. Za Kuźminą pożegnaliśmy Daniela, a później Dawida, którzy musieli wracać. Wydawało nam się, że im dalej od Przemyśla, tym ruch powinien być mniejszy – tak zwykle było. Ale tym razem odwrotnie. Wyprzedzaliśmy sznury samochodów… Wystarczyło, że z przodu jechał jakiś kamper z prędkością 45 km/h, a za nim 10 aut i nikt nie wyprzedza, bo zakręty, bo coś jedzie z przeciwka. Mi się jechało super, bo pierwszy, bo MT ma niezłego kopa, bo zawsze mam najdłuższą prostą. Za mną jednak 6 motocykli, ale przecież nie będziemy objeżdżać Wielkiej Pętli z prędkością małego skuterka. No więc ogień! Bez przesady, bo ma być bezpiecznie, ale jak się tylko nadarza sposobność, lewy pas i naprzód. Zawsze liczę w lusterku światła motocykli, choć to raczej trudne przy drganiach MT-ka. Ale jestem spokojny – tyły ubezpieczają Głazie i Slayerki. Jeżdżą wystarczająco długo, żeby wyzbyć się ciśnienia na wyprzedzanie, jak nie ma warunków. Za Ustrzykami Górnymi wszedł na drogę jeleń (duże zwierzę, żadna tam łania). Właśnie wszedł, a nie wbiegł. Powiedziałbym nawet, że wkroczył. Stanął na drodze. Zatrzymał się jadący przede mną samochód, zatrzymałem się ja. Zatrąbiłem, jeleń spojrzał w naszym kierunku, postał jeszcze chwilkę, jakby dla zaznaczenia, że to jego teren i nikt go nie będzie poganiał i poszedł w swoją stronę. Niestety, im wyżej górnych partii Bieszczad, tym więcej aut. Nie tylko my postanowiliśmy wykorzystać pogodę. Trafiliśmy nawet na 2-kilometrowy korek, ale na szczęście w przeciwną stronę. Obiadek i dłuższy postój w Przysłupiu. Tam, gdzie mają zniżki dla motocyklistów. A deser w Lesku, w Słodkim Domku. Tu niespodzianka: Basia, Bernadka i Lucynka - miło było spotkać . Od Cisnej już się całkiem nieźle jechało, bo droga dobra, a ruch dużo mniejszy. Jeszcze przystanek tu, parę fotek tam, oglądanie z bliska Barszczu Sosnowskiego i już jesteśmy w Przemyślu. Szybko minął ten dzień. Za chwilę zapadnie zmrok, więc się żegnamy (to znaczy ja się pożegnałem w trosce o to, by ci co mają dalej, nie wracali po ciemku). Tym bardziej się zdziwiłem, że ja na motocykl, a reszta siedzi sobie wygodnie i ani myśli się ruszać . Pojechałem. Na światłach spotkałem jeszcze Oskara, który żałował, że ma jeszcze za słaby motocykl, żeby z nami jeździć (Varadero 125), a w Żurawicy minąłem Pawła… Lewa w górę!
Wklejam relację:
Wielka Pętla. 12.10.2014
Na miejscu zbiórki, zatankowany, byłem parę minut przed czasem. Byli tylko Bartek z Ulą i nawet myśleli, że już pojechaliśmy, bo tak pusto. A może nikt już więcej nie przyjedzie? Niemożliwe. W taką pogodę…? I przyjechali prawie wszyscy na raz: Głazio z Wiórkiem, Slayer z Joasią, Daniel z bratem, którego imienia zapomniałem, Zbyszek, Kubor z Agatką, Edycja (nie wiadomo dlaczego bez Dzinia – może nas już nie lubi ), był też (chyba) Dawid z Julą, czyli całkiem sporo osób… Naliczyłem 9 motocykli, Głazio naliczył 10, ale Głazio do czterech nie zliczy, tak, że można mu wybaczyć W 9 maszyn nie jedzie się ani szybko, ani lekko, zwłaszcza, że ruch spory. Jechaliśmy na Kuźminę, potem na Ustrzyki Dolne i Górne, dalej cisnęliśmy na Cisną, Lesko, przez Załóż i do domu. Za Kuźminą pożegnaliśmy Daniela, a później Dawida, którzy musieli wracać. Wydawało nam się, że im dalej od Przemyśla, tym ruch powinien być mniejszy – tak zwykle było. Ale tym razem odwrotnie. Wyprzedzaliśmy sznury samochodów… Wystarczyło, że z przodu jechał jakiś kamper z prędkością 45 km/h, a za nim 10 aut i nikt nie wyprzedza, bo zakręty, bo coś jedzie z przeciwka. Mi się jechało super, bo pierwszy, bo MT ma niezłego kopa, bo zawsze mam najdłuższą prostą. Za mną jednak 6 motocykli, ale przecież nie będziemy objeżdżać Wielkiej Pętli z prędkością małego skuterka. No więc ogień! Bez przesady, bo ma być bezpiecznie, ale jak się tylko nadarza sposobność, lewy pas i naprzód. Zawsze liczę w lusterku światła motocykli, choć to raczej trudne przy drganiach MT-ka. Ale jestem spokojny – tyły ubezpieczają Głazie i Slayerki. Jeżdżą wystarczająco długo, żeby wyzbyć się ciśnienia na wyprzedzanie, jak nie ma warunków. Za Ustrzykami Górnymi wszedł na drogę jeleń (duże zwierzę, żadna tam łania). Właśnie wszedł, a nie wbiegł. Powiedziałbym nawet, że wkroczył. Stanął na drodze. Zatrzymał się jadący przede mną samochód, zatrzymałem się ja. Zatrąbiłem, jeleń spojrzał w naszym kierunku, postał jeszcze chwilkę, jakby dla zaznaczenia, że to jego teren i nikt go nie będzie poganiał i poszedł w swoją stronę. Niestety, im wyżej górnych partii Bieszczad, tym więcej aut. Nie tylko my postanowiliśmy wykorzystać pogodę. Trafiliśmy nawet na 2-kilometrowy korek, ale na szczęście w przeciwną stronę. Obiadek i dłuższy postój w Przysłupiu. Tam, gdzie mają zniżki dla motocyklistów. A deser w Lesku, w Słodkim Domku. Tu niespodzianka: Basia, Bernadka i Lucynka - miło było spotkać . Od Cisnej już się całkiem nieźle jechało, bo droga dobra, a ruch dużo mniejszy. Jeszcze przystanek tu, parę fotek tam, oglądanie z bliska Barszczu Sosnowskiego i już jesteśmy w Przemyślu. Szybko minął ten dzień. Za chwilę zapadnie zmrok, więc się żegnamy (to znaczy ja się pożegnałem w trosce o to, by ci co mają dalej, nie wracali po ciemku). Tym bardziej się zdziwiłem, że ja na motocykl, a reszta siedzi sobie wygodnie i ani myśli się ruszać . Pojechałem. Na światłach spotkałem jeszcze Oskara, który żałował, że ma jeszcze za słaby motocykl, żeby z nami jeździć (Varadero 125), a w Żurawicy minąłem Pawła… Lewa w górę!
Wojownik musi czuć zapach wojny, musi wiedzieć, że jest potrzebny. W czas pokoju tylko dudnienie KODO jest zwiastunem błogosławieństwa Cesarza do wymarszu na bój.
- ksenon
- Zwykły forumowicz
- Posty: 807
- Rejestracja: środa, 11 kwietnia 2007, 09:34
- Motocykl: Yamaha XT1200Z Super Tenere
- Lokalizacja: WHV
- Kontakt:
Re: Wielka Pętla 12.10.2014
te słowa przypominają mi wyjazd nad Solinę w lutym, eh to były czasyWiatr w Polu pisze:. Za chwilę zapadnie zmrok, więc się żegnamy (to znaczy ja się pożegnałem w trosce o to, by ci co mają dalej, nie wracali po ciemku). Tym bardziej się zdziwiłem, że ja na motocykl, a reszta siedzi sobie wygodnie i ani myśli się ruszać .