Ten rok jest czasem odwiedzania przez nas tych miejsc/regionów naszego pięknego kraju, które nie są zbyt często umieszczane w przewodnikach dla turystów. Jak się okazuje z wielką stratą dla nich samych.
Po wyprawie na Mazowsze po Mamrota przyszedł czas by zwiedzić Podlasie.
Tak tez zrobiliśmy.
Do wyjazdu zgłosiła się stała ekipa KBM w składzie: Manson z Elą, WB z Grażką i Sabix wzmocniona o Zagłobę z Wiesią (która zresztą podróżowała dzielnie dotrzymując nam kroku na swoim GSX-ie) i Stana. W sumie 6 maszyn: 3 GL-ie 1200, VTX, Yamaha Road Star i ww. Suzuki GSX.
Jak już gdzieś kiedyś pisałem łączny wiek męskiej części ekipy i naszych maszyn (Panie jak wiadomo mają po lat 18 i do celów statystycznych ich młody wiek jest pomijalnie mały) był zbliżony do wieku naszego słynnego Dębu o imieniu Bartek.
Plan zakładał start wyprawy w sobotę o godz, 9.00.
O wyznaczonej godzinie wszyscy oprócz Stana są na miejscu zbiórki.
Stan pała żądzą ruszenia w nieznane, lecz jak się okazuje akumulator jego GL-a nie podziela tego entuzjazmu. Po prawie godzinnych zmaganiach ulega jednak "perswazji" właściciela i ruszamy przez Skierbieszów i Chełm do Włodawy. Świeżość ciał i umysłów umożliwia nadrobienie straconego czasu.
Przed Włodawą postój w "Barze pod samolotem" - tu znowu odzywa się moje poprzednie zawodowe zboczenie.
Czekając na realizację złożonych zamówień, pewny że będę miał niezły ubaw, robię Zagłobie egzamin z budowy samolotu:
I tu wielkie zaskoczenie: techniczna wiedza lotnicza "egzaminowanego" wprawia mnie w osłupienie i z zabawy nici (za karę pogadam z komendantem WKU, by go wcielił w szeregi rezerwy na wypadek "W" do korpusu lotnictwa).
Po posiłku ruszamy drogą wzdłuż Bugu w kierunku Terespola. Po opuszczeniu rejonu Włodawy krajobraz znacznie się zmienia i odnosimy wrażenie, że czas też płynie tu wolniej.
Kodeń wita nas przepiękną bryłą Sanktuarium Matki Bożej Kodeńskiej.
Podziwiamy piękno budowli, jej wnętrza oraz spacerujemy po ładnie zagospodarowanym terenie sanktuarium.
Z postanowieniem, że szybko musimy tam wrócić ruszamy przez Terespol do Janowa Podlaskiego.
Sarmacka dusza Zagłoby zmusza prowadzącego do zmiany planów i w Janowie Podlaskim zatrzymujemy się w stadninie. Jak się okazuje Zagłoba chce kupić wierzchowca, ale po sprawdzeniu portfela okazuje się, że nie ma drobnych - pozostaje obejść się smakiem i kontynuować podróż przy pomocy zainstalowanych w silniku Yamahy 75 koni ... mechanicznych.
Chcąc kontynuować podróż musimy przeprawić się na drugi brzeg Bugu. Ponieważ najbliższy most jest dość daleko, chcąc skrócić sobie drogę, ruszamy do przeprawy promowej Gnojno - Niemirów, podziwiając po drodze piękne, sielskie krajobrazy Podlasia.
Przy samym brzegu rzeki Wiesia traci dźwignię zmiany biegów. Szanowny małżonek rusza na pomoc i szybko usuwa usterkę.
Na przyszłość zalecamy Wiesi, by tak często nie zmieniała biegów, tylko wybrała swój ulubiony i na nim kontynuowała podróż. Nasza idea nie znajduje jednak u niej zrozumienia.
Przeprawa promem dostarcza dodatkowego dreszczyku emocji - stan wody na Bugu jest wysoki, nurt rwący - inne przeprawy promowe z tego powodu zostały unieruchomione.
Czekamy na przybicie promu do brzegu:
Załadunek maszyn i płyniemy:
Okazuje się, wbrew powszechnym opiniom, że kruki jako ptaki wybitnie inteligentne są zdolne do pokonywania nawet stosunkowo dużych akwenów wodnych bez użycia skrzydeł:
Schodzimy na suchy ląd:
i jedziemy znowu wzdłuż Bugu do Mielnika:
gdzie spożywamy obiad, poznając w międzyczasie znanego artystę malarza.
Nieopodal Mielnika znajduje się serce prawosławia w Polsce - Święta Góra Grabarka, do której od stuleci podążają prawosławni pielgrzymi. Podążamy w jej kierunku i sączymy klimaty wschodu.
Po obmyciu się w cudownym źródełku, które w 1710 r. w czasie epidemii cholery na Podlasiu, uratowało 10 tys. osób:
ruszamy przez Kleszczele do Hajnówki.
Po drodze lekceważę znak objazdu, co po kilku kilometrach mści się na wszystkich srodze. Budowa nowej drogi zmusza nas do jazdy po bocznych drogach i bezdrożach. Gubiąc plomby w zębach oraz słabiej dokręcone śruby naszych maszyn docieramy do Hajnówki i bez zatrzymywania się, już piękną drogą przez Puszczę Białowieską docieramy do Białowieży.
Bardzo mili właściciele pensjonatu już na nas czekają, wskazują nam komfortowe, ale stosunkowo tanie kwatery, udostępniają altankę, grila i wszystko co potrzeba.
Po rozpakowaniu się, obmyciu strudzonych nomen omen członków, Zagłoba z Mansonem wyruszają z ekspedycją po wiktuały i wkrótce przystępujemy do szykowania kolacji.
Jemy i pijemy, gadamy i pijemy, odpoczywamy i pijemy ... i pijemy.
Niedziela wita nas upałem i bólem głowy. Alkomaty wykluczają prowadzenie pojazdów wszelakich, więc na piechotę ruszamy do oddalonego znacznie kościoła - gdybyśmy wiedzieli jak znacznie, zapewne nie podjęlibyśmy tej "bohaterskiej" decyzji.
Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło. Po drodze podziwiamy zabytki architektury drewnianej, a promile ulatują z każdym oddechem naszych "młodych piersi".
Wszyscy uczestniczą w niedzielnej mszy, a ja chyłkiem wymykam się z kościoła, wracam do mijanej wcześniej cerkwi:
i uczestniczę jako widz w części mszy w obrządku prawosławnym. Fascynujące przeżycie.
W kościele też znajdujemy ciekawostki: ołtarz i konfesjonały wykonane techniką "korzenioplastyki".
Powrót ekipy z kościoła "per pedes" nie wchodzi w grę, więc ruszam do bramy parku, wynajmuję "Melexa" i zwiedzamy niemiłosiernie rozwleczoną Białowieżę z jego pokładu, zapoznając się dzięki kierowcy-przewodnikowi z jej historią.
Duże wrażenie robi "Restauracja Carska" mieszcząca się w zabytkowym budynku dworca kolejowego z 1903 r. wybudowanym dla Cara Mikołaja II.
Szlachetnie noszący się Sabix od razu poczuł się jak u siebie w domu:
a Zagłoba, pomimo sarmackiej proweniencji, usłużnie układał mu kwiaty na stoliku:
Na koniec pozostało jedynie zrobić zdjęcie pamiątkowe:
Po powrocie do "bazy" szybkie pakowanie i ruszamy do "Rezerwatu Żubra":
Jak wiadomo dobrze jest postać przy żubrze:
Po odwiedzinach u żubra przez Hajnówkę, Bielsk Podlaski i Siemiatycze jedziemy do historycznej stolicy Podlasia - Drohiczyna.
Zwiedzamy zabytki i wchodzimy na Górę Zamkową, by zachwycić się piękną panoramą podlaskiej ziemi i meandrującego Bugu.
Dający się we znaki upał wymusza dłuższy postój - zalegamy gdzie kto może.
Obserwując leżącego w trawie Sabixa zastanawiam się czy nie przeforsował.
Na grzecznie zadane pytanie uzyskuję szokującą odpowiedź: "czuję się bardzo dobrze, a leżę w trawie, bo udaję zmęczenie, by innym, znacznie młodszym ode mnie nie było przykro" ?!!!
Ponieważ zaczynamy odczuwać głód ruszamy w kierunku domu, po drodze rozglądając się bacznie za czymś do jedzenia co miało wątrobę.
Tak docieramy, przez Siemiatycze, Łosice, Międzyrzec Podlaski, Radzyń Podlaski, Kock do Wólki Rozwadowskiej, gdzie natykamy się na piękną przydrożną karczmę "Firlejowe Sioło".
Po smacznym i nawet niedrogim obiedzie Zagłoba telefonicznie uprzedza Starego, że zaraz go nawiedzimy sugerując bez ceregieli, że najwłaściwszą formą powitania będą lody i zimne napoje.
Stary jak zwykle staje na wysokości zadania i gdy meldujemy się w Wierzchowiskach wita nas Jasia z wnusiem, a Janusz rzeczone smakołyki już ustawia na stole.
Miło gawędząc chłodzimy się przysmakami, lecz przecież trzeba jednak się żegnać. Strudzone kości domagają się odpoczynku, powoli kończy się dzień, a przed nami, szczególnie przed Wiesią i Zagłobą, jeszcze kawał drogi.
Ruszamy do Zamościa, gdzie zatrzymujemy się na chwilę żeby się pożegnać i tak kończą się nasze dwudniowe odwiedziny u Żubra.
Jak skrupulatnie obliczył Sabix, zwiedzając nasze piękne Podlasie pokonaliśmy 724 km, spaliliśmy po około 40 litrów paliwa, opróżniliśmy 26 butelek różnego rodzaju napojów i 2 kałuże oraz wypiliśmy cały alkohol, który był w zasięgu wzroku.
Podjęliśmy tez postanowienie na przyszłość - na pewno tam wrócimy, tylko tym razem na dłużej.
Dla pobudzenia Waszego apetytu na Podlasie link do krótkiego filmiku z przeprawy promowej:
http://www.youtube.com/watch?v=LonW1ZziRec" onclick="window.open(this.href);return false;
Wyprawa Do Żubra 7 - 8 czerwca 2014 r.
-
- Zwykły forumowicz
- Posty: 2808
- Rejestracja: poniedziałek, 19 lutego 2007, 08:39
- Motocykl: FJR 1300
- Zagłoba
- Zwykły forumowicz
- Posty: 1375
- Rejestracja: sobota, 7 czerwca 2008, 05:44
- Motocykl: YAMAHA XV1600 ROAD STAR 2001r.
- Lokalizacja: Steniatyn
Re: Wyprawa Do Żubra 7 - 8 czerwca 2014 r.
Gratulacje, Wielki !!!! Relacja jak zawsze świetna no i celne komentarze
Filmy Sabixa sprawiają, że czuję się, jakbym znowu tam był. super !!!
Ostatnia fotka: wejście do hotelu Żubrówka w Białowieży
Filmy Sabixa sprawiają, że czuję się, jakbym znowu tam był. super !!!
Ostatnia fotka: wejście do hotelu Żubrówka w Białowieży
...motor, czy koń - byle w siodle i ...w cwał....
- Zagłoba
- Zwykły forumowicz
- Posty: 1375
- Rejestracja: sobota, 7 czerwca 2008, 05:44
- Motocykl: YAMAHA XV1600 ROAD STAR 2001r.
- Lokalizacja: Steniatyn
Re: Wyprawa Do Żubra 7 - 8 czerwca 2014 r.
Zagłoba chce kupić wierzchowca
Nie wiem, czy chciałem kupić stado koni, czy setkę koniaku , bo miało być coś z koniem......
Nie wiem, czy chciałem kupić stado koni, czy setkę koniaku , bo miało być coś z koniem......
...motor, czy koń - byle w siodle i ...w cwał....
-
- Zwykły forumowicz
- Posty: 531
- Rejestracja: poniedziałek, 16 kwietnia 2007, 20:20
- Motocykl: WSK, Simson shwalbe
- Lokalizacja: LTM
Re: Wyprawa Do Żubra 7 - 8 czerwca 2014 r.
Poprawiacie humor w niedzielny poranek.
Bąk i jego Bączywóz