No to Wam napiszę, jak było. Chcecie?

Eee, nie ma co czytać, normalnie było, czyli zaje..e

Inny rejon, inni znajomi. Na gitarze juz nie wycinał Ćwirek ze Świętym, tylko Daniel, ognisko dymiło do późnego świtu, a my śpiewaliśmy SDM, Wolna Grupę Bukowina i takie tam różne. W dzień upał doskwierał okrutnie, ale olbrzymi schron kolejowy z czasów II Wojny Światowej (na terenie zlotu) schładzał ciało do temperatury 7 stopni (nawet piwo schładzał). Z osób, które spotkałem na zlocie w Krasnymstawie spotkałem już tradycyjnie Wittorio i Edytkę - pozdrawiam serdecznie. W niedzielny (czyli dzisiejszy) poranek lunęło trochę, ale namiot już wysuszony. Zobaczymy gdzie, i w jakich warunkach przyjdzie nam spędzić kolejny weekend. A najważniejsze - w jakim towarzystwie

Wojownik musi czuć zapach wojny, musi wiedzieć, że jest potrzebny. W czas pokoju tylko dudnienie KODO jest zwiastunem błogosławieństwa Cesarza do wymarszu na bój.