Wyjazd o 8.30
Dojechałem do TL i okazało się że moje światło stopu świeci się ciągle.
O masz,awaria.

Wywaliłem bezpiecznik ale okazało się że brak będzie kierunków.

W Płazowie zanim dołączył Żaba remont stopu po raz drugi.
Papierki pod żarówki ale jest pozycja.Przynajmniej lampa się nie stopi.

Przez Jarosław dotarliśmy do Przemyśla.Przerwa na kawę i szluga.

Tak jak proponował Grzelas z Przemyśla skierowaliśmy się w kierunku Kalwarii Pacławskiej do Klasztoru z 1770 roku.Fajna trasa,dzięki za podpowiedź.


Dalej kierunek wąskimi drogami na Arłamów do dawnego ośrodka rządowego.



Z tamtąd na Krościenko, Ustrzyki Dolne i Ustrzyki Górne.


Niestety podczas jazdy Aleks stwierdził że ma mało wiatru w tylnym kole.
W Czarnej okazało się że coś siedzi w oponie a wiatru coraz mniej.

Uszkodzony siuwax Żaby nie pomógł w załataniu dziury.
Więc Alex kupił Super Glu a ja wsadziłem kawałek szmatki w otwór i zalałem go klejem.
Pożyczoną pompką na stacji dobiliśmy powietrza.


To małe w ręku Żaby siedziało w oponie.
Jakiś spiek bo to nie kamień (może meteor? )
Powrót do Ustrzyk Dolnych i expresowa naprawa w wulkanizacji.
Zrobiło się za mało czasu na dużą pętlę bieszczadzką więc postanowiliśmy zrobić małą.
Z powrotem do Czarnej i dalej w kierunku Polańczyka.
W Bukowcu obiad.



Pech bo zaczyna padać.
W Solinie stwierdzamy że zamiast zapory zwiedzimy Bezmiechową-Szybowisko bo jeszcze tam nie byli.
Widok deszczowych chmur zapiera dech w piersiach.

Zaczęło padać coraz mocniej a przed Przemyślem rozpętała się burza z piorunami (a miało nie padać).
Przymusowa pauza więc odwiedzamy klub Twierdza Przemyśl.


Chopaki miło nas ugościli gorącą cherbatą,kiełbaskami oraz propozycją noclegu za co serdecznie dziękujemy.
Aleks zaprosił także anglików motocyklistów napotkanych przy hotelu,to ci dwoje na lewo od niego.
Po rozmowie okazało się że od 2 miesięcy jadą przez całą Europę.
Byli bardzo zadowoleni z zaproszenia.
Niestety deszcz nie przestawał padać a pora późna więc decyzja że lepiej jechać za dnia niż w nocy w deszczu.
Prędkość max.70 km/h.
Ślisko jak diabli.
Na szczęście w Jarosławiu przestało padać.
W Płazowie pożegnaliśmy przemoczonego Żabę a my pojechaliśmy dalej.
W TL zobaczyłem pierwszy radiowóz i sreberko (na całej trasie był spokój).
Ja na ULH a Alex na Zamość.
Do domu dotarłem na 21.30 suchy i szczęśliwy,za to motór lekko się przybrudził.Całość trasy w kilometrach widoczna na zdjęciu.


Nie ma jak wyjazd z przygodami.
Szkoda że nieudało się zrobić dużej pętli ale dzień już krótki.
Dziękuję kompanom miłe towarzystwo.
Fido.
link do pełnej galerii http://fidotp.fotosik.pl/albumy/504080.html
Pamoramy
Kalwaria Pacławska

Arłamów


Bezmiechowa
