Mariusz Baron
4 maja o 10:53
Ten wpis trafił na mój prywatny profil i chciałbym by kilka osób udostępniło go u siebie... Mam nadzieję, że da do myślenia kilku osobom...
„Dawcy”, „psychopaci”, „idioci”. To tylko kilka epitetów jakimi określa się ludzi jeżdżących na motocyklach. Faktycznie wyróżniamy się w tłumie, bo mkniemy przez miasto na głośnych błyszczących maszynach i czarnych skórach czy też na sportowych i kolorowych w takich też kaskach i kombinezonach.
Ale czy na pewno jesteśmy „dawcami”?
W 2019 roku śmierć poniosło 295 motocyklistów. Nie będę roztrząsać się nad tym kto był winny, kto jechał za szybko i dlaczego w Polsce montuje się bariery energochłonne ze stalowych lin… które często działają niczym gilotyna.
Dla porównania: w wyniku próby samobójczej śmierć poniosło ponad 6165 osób. Ponad sześć tysięcy osób, które same odebrały sobie życie. Jak ich nazwać? „Dawcy dusz”?
Nie przypominam sobie żadnej akcji w telewizji, radiu czy Internecie, która by poruszała ten problem. Żadnych debat, dyskusji czy policyjnych akcji.
W przypadku motocyklistów dyskusje o sprawcy, przyczynach, ofiarach i rosnącym problemie jakim są miłośnicy jednośladów rozciągają się niczym „Moda na sukces”, w której jeden bohater był synem, ojcem, wujkiem, kochankiem i mężem dla tej samej kobiety.
Może to dlatego, że motocyklistę łatwo zidentyfikować i ocenić. Głośna maszyna, kask, skórzana kurtka, ciężkie buty i mamy „dawcę-oszołoma”.
Aby rozpoznać potencjalnego samobójcę trzeba nawiązywać relacje i rozmawiać, a przecież w dobie szybkiego życia, mediów społecznościowych, które gloryfikują komunikację „jeden do wszystkich” nie mamy czasu na interesowanie się problemami innych ludzi.
Samobójcy umierają po cichu i nikogo poza rodziną to nie interesuje.
Od kilkunastu ładnych lat śmigam na motocyklu pomimo tego, że w Polsce sezon jest krótki, szanse na deszcz wynoszą 99,9%, mózg gotuje się w kasku, a zakup maszyny jest tak samo racjonalny jak branie kredytu mieszkaniowego na 30 lat i mówienie, że mam „własne cztery kąty”.
Są różne sposoby na poprawienie nastroju. Jedni chodzą na masaże, inni na siłownię i squasha czy lecą na weekend do Egiptu, a jeszcze inni idą w alkohol. Każda metoda ma swoje wady i zalety. Niestety choćbym miał tysiąc przeróżnych możliwości i tak wybrałbym moto, bo gdy jadę do pracy, czy podczas przejażdżki motocyklowej... mogę zobaczyć jak miasto budzi się do życia, czy jak zmienia się pejzaż "polskiej wsi"... wiem, że mój dzień – niezależnie od liczby problemów – będzie zajebisty, bo motocykl daje mi pi... jednostek radości w każdym przejechanym kilometrze.
Nie wszyscy mamy umiejętności Valentino Rossiego.
Nie zawsze potrafimy poskromić temperament i ułańską fantazję.
Nie zawsze jeździmy maszynami, których głośność mieści się w ustalonych normach, ale ….
Zanim nazwiesz kogoś „dawcą”, zanim postanowisz nie spojrzeć w lusterko, zanim stwierdzisz, że nie warto ustąpić pierwszeństwa motocykliście – POMYŚL – bo możesz być współwinny śmierci szczęśliwego człowieka, który właśnie jechał:
- naprawić twój samochód
– wyleczyć Ci spróchniałe szóstki
– przetłumaczyć Twoje dokumenty
– bronić Cię w sądzie
– nauczyć Twoje dziecko angielskiego
lub po prostu jechał do domu, by spędzić wieczór z rodziną.
Pomyśl, jeśli potrafisz... bo to może być moja śmierć.