Szkoła jazdy - jazda z plecaczkiem (2007r.)
Szkoła jazdy - jazda z plecaczkiem (2007r.)
Jazda z plecaczkiem
http://www.scigacz.pl/Motocyklem,we,dwoje,1426.html
No nie wszyscy kierowcy zdają sobie sprawę z tego, że pasażer, z którym jadą nie wie, jak się zachować podczas jazdy motocyklem... A gdy coś się stanie, to obarczają winą biednego, wystraszonego pasażera nie zdając sobie sprawy, że po części jest to również ich "zasługa"
Jak Wy się zachowujecie gdy wieziecie niedoświadczonego pasażera???
http://www.scigacz.pl/Motocyklem,we,dwoje,1426.html
No nie wszyscy kierowcy zdają sobie sprawę z tego, że pasażer, z którym jadą nie wie, jak się zachować podczas jazdy motocyklem... A gdy coś się stanie, to obarczają winą biednego, wystraszonego pasażera nie zdając sobie sprawy, że po części jest to również ich "zasługa"
Jak Wy się zachowujecie gdy wieziecie niedoświadczonego pasażera???
- sebus00
- Zwykły forumowicz
- Posty: 1004
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 19:19
- Motocykl: Honda VTR 1000 FireStorm
- Lokalizacja: Lublin
Przedewszystkim pasażer który siedzi 1 raz bądź nie ma doświadczenia jazdy na motocyklu, od razu go uczulam na zakrety by się kładł w zakręty razem ze mną, jednak wiadomo praktyka wyglada calkiem inaczej i przed 1 zakretem juz wiem ze moto bedzie mi sie prostowalo bo wiadomo ze ten człek za mna bedzie sie przechylał w 2 strone, pozatym nie przeginam z predkością, by pasażer nie powiedzial mi po przejażdzce ze wiecej na motor nie wsiadzie, wręcz przeciwnie.
Z doświadczenia to powiem ze udało mi sie namowic kilka osob na jazde, w brew tego ze zapierali sie, gdzie predkośc max nie przekraczala wtedy 100km/h po czym usłyszałem "uff ale fajnie i jak szybko " Tak więc wiec można udowodnic ze jazda motocyklem nie jest taka straszna dla niewiedzacych.
Z doświadczenia to powiem ze udało mi sie namowic kilka osob na jazde, w brew tego ze zapierali sie, gdzie predkośc max nie przekraczala wtedy 100km/h po czym usłyszałem "uff ale fajnie i jak szybko " Tak więc wiec można udowodnic ze jazda motocyklem nie jest taka straszna dla niewiedzacych.
- Stirlitz
- Zwykły forumowicz
- Posty: 469
- Rejestracja: poniedziałek, 23 kwietnia 2007, 20:42
- Lokalizacja: Kraina Jezior
jak biorę kogoś kto nigdy ze mną nie jeździł motocyklem to zawsze na początku instuktarz:
- w zakrętach pochylasz się dokładnie w tą stronę co ja, inaczej szpital
- w zakrętach pochylasz się dokładnie tak bardzo jak ja, inaczej szpital
- żadnych gwałtownych ruchów, inaczej szpial
- trzymasz się tu i tam, albo tu i tu lub tam i tu...tutaj nigdy, bo....mam łaskotki i wylądujemy w szpitalu
- nogi masz zawsze na podnóżkach do momentu aż Ci powiem, że koniec jazdy
- za szybko? poklep mnie abym wiedział, że się boisz, zwolnię
- wywracamy się wówczas gdy zaczynasz trzeć kolanem o asfalt, wcześniej jesteśmy w normalnym pochyleniu w zakręcie
- jeżeli coś jest nie tak poklep mnie, wówczas zwolnię, zatrzymam się...
- absolutnie nigdy nie zsiadaj z motocykla podczas jazdy...jeżeli sam sobie przy tym nie zrobisz krzywdy to z całą pewnością ja ci ją zrobię jak tylko cię dorwę....zapewne zaraz po opuszczeniu szpitala
dalsze tłumaczenie zachowań podczas hamowania, przyspieszania jest bezcelowe, bo nasz przyszły pasażer już mnie nie słucha...własnie odmawia pacierze, robi rachunek sumienia itp
tuż przed ruszeniam często rzucam za plecy refleksję, jak wspaniałą sprawą jest motocykl, coś o niezapomnianych przeżyciach i dotykaniu Boga...
- w zakrętach pochylasz się dokładnie w tą stronę co ja, inaczej szpital
- w zakrętach pochylasz się dokładnie tak bardzo jak ja, inaczej szpital
- żadnych gwałtownych ruchów, inaczej szpial
- trzymasz się tu i tam, albo tu i tu lub tam i tu...tutaj nigdy, bo....mam łaskotki i wylądujemy w szpitalu
- nogi masz zawsze na podnóżkach do momentu aż Ci powiem, że koniec jazdy
- za szybko? poklep mnie abym wiedział, że się boisz, zwolnię
- wywracamy się wówczas gdy zaczynasz trzeć kolanem o asfalt, wcześniej jesteśmy w normalnym pochyleniu w zakręcie
- jeżeli coś jest nie tak poklep mnie, wówczas zwolnię, zatrzymam się...
- absolutnie nigdy nie zsiadaj z motocykla podczas jazdy...jeżeli sam sobie przy tym nie zrobisz krzywdy to z całą pewnością ja ci ją zrobię jak tylko cię dorwę....zapewne zaraz po opuszczeniu szpitala
dalsze tłumaczenie zachowań podczas hamowania, przyspieszania jest bezcelowe, bo nasz przyszły pasażer już mnie nie słucha...własnie odmawia pacierze, robi rachunek sumienia itp
tuż przed ruszeniam często rzucam za plecy refleksję, jak wspaniałą sprawą jest motocykl, coś o niezapomnianych przeżyciach i dotykaniu Boga...
[img]http://img264.imageshack.us/img264/3462/ptaki9wudw3tb4.gif[/img]
Motocyklem jeździć nie umiem, ale lubię.
Motocyklem jeździć nie umiem, ale lubię.
nie woze nikogo na plecach i raczej nie bede,
jedyna osobo ktora jezdzila ze mna w charakterze plecaka jest Speedarek, skolei ja nie wsiade juz nigdy ( chyba ze w stanie wyzszzej koniecznosci ) na bajka w charakterze pasazera...
* dodam tylko ze ze statystyk wynika ze pasazer motocykla ma duzo mniejsze szanse wyjscia z wypadku calo niz kierowca
jedyna osobo ktora jezdzila ze mna w charakterze plecaka jest Speedarek, skolei ja nie wsiade juz nigdy ( chyba ze w stanie wyzszzej koniecznosci ) na bajka w charakterze pasazera...
* dodam tylko ze ze statystyk wynika ze pasazer motocykla ma duzo mniejsze szanse wyjscia z wypadku calo niz kierowca
Ostatnio zmieniony czwartek, 13 grudnia 2007, 08:28 przez wally, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zwykły forumowicz
- Posty: 952
- Rejestracja: czwartek, 5 kwietnia 2007, 10:12
- Lokalizacja: Zamość
a dlaczego czy coś się stało ?????????wally pisze:nie woze nikogo na plecach i raczej nie bede,
jedyna osobo ktora jezdzila ze mna w charakterze plecaka jest Speedarek, skolei ja nie wsiade juz nigdy ( chyba ze w stanie wyzszzej koniecznosci ) na bajka w charakterze pasazera...
Nie ważne co masz pod dupą , ważne co masz nad nią .......
Panowie jeżdżący na wielkopojemnościowych maszynach tego tak bardzo nie odczuwają, ale dla mnie pasażer na plecach oanacza o połowę dłuższe czasy przyspieszania. Zanim zdecyduję się wyprzedzać muszę brać poprawkę na wydłużony manewr i spoglądać dalej na nadjeżdżające z przeciwka auta.
Nieprzyjemnie jest się przekonać, że mimo rzucenia się cielskiem na bok wcale nie udało się pochylić motocykla w zakręt, bo pasażer siedzi jak kołek, albo czując że motocykl leci w zakręt próbuje nawet "wyrównać" odchylając się w przeciwną ! stronę.
W chopie kierowca (szczególnie wysoki) ma też o tyle trudniejszą sytuację, że po zatrzymaniu podpiera się mocno ugiętymi w kolanach nogami (siedzenie nisko nad ziemią). I skutkiem tego do utrzymania równowagi nie może użyć dużej siły nacisku na glebę. Naprawdę niewiele brakuje, żeby pasażer rozglądając się na boki "całym ciałem" doprowadził do kompromitującego przewrócenia całego zestawu np. w oczekiwaniu na zielone.
Nieprzyjemnie jest się przekonać, że mimo rzucenia się cielskiem na bok wcale nie udało się pochylić motocykla w zakręt, bo pasażer siedzi jak kołek, albo czując że motocykl leci w zakręt próbuje nawet "wyrównać" odchylając się w przeciwną ! stronę.
W chopie kierowca (szczególnie wysoki) ma też o tyle trudniejszą sytuację, że po zatrzymaniu podpiera się mocno ugiętymi w kolanach nogami (siedzenie nisko nad ziemią). I skutkiem tego do utrzymania równowagi nie może użyć dużej siły nacisku na glebę. Naprawdę niewiele brakuje, żeby pasażer rozglądając się na boki "całym ciałem" doprowadził do kompromitującego przewrócenia całego zestawu np. w oczekiwaniu na zielone.
-
- Zwykły forumowicz
- Posty: 1178
- Rejestracja: piątek, 23 lutego 2007, 18:54
- Motocykl: YAMAHA FAZER
- Lokalizacja: Zamość
- Kontakt:
Nie doświadczonymi jest taki problem że po pierwsze boją się wsiąść gdyż zasłuchali się o ścigaczach, trochę się naoglądali filmików w sieci i myślą że wsiadają na rakietę która za chwilę wystrzeli ich w kosmos, więc dobrze znana jest przez nich pozycja na misia czyli z całej siły objąć kierowce bajka tak aby nie mógł nawet złapać oddechu. Nie ma mowy by ktoś taki odważył by się trzymać za tylny uchwyt. Jeżeli biorę niedoświadczonego pierwszy raz na przejażdżkę staram się tak go przewieść by pokochał motocykl i wyniósł z przejażdżki jak najmilsze wspomnienia by w przyszłości chciał jeszcze znowu się przejechać a może i kiedyś nabyć swoje własne dwa kółka. Na pewno jeżdżę dużo wolniej, nie przyśpieszam raptownie jak i nie hamuje. Oczywiście informuję o tym że jak jak się składam w zakręt to by robiła to samo tyczy się również wyjścia z zakrętu. Aa i co najważniejsze nie cierpię jak ktoś mnie tłucze z góry w kask lub szturcha bo według niego za szybko jadę choć wcale tak nie jest
Jeśli mężczyzna robi coś bardzo głupiego, to zawsze z motywów najszlachetniejszych.
-
- Zwykły forumowicz
- Posty: 2087
- Rejestracja: wtorek, 5 czerwca 2007, 13:35
- Motocykl: Suzuki Intruder VS 700
- Lokalizacja: Tomaszów Lubelski
Tak czytam czytam i wychodziło by że z rozmowy wynika -> nie brać w ogóle pasażera.
Tylko jak to zrobić gdy podchodzisz do moto żeby sobie bajknąć a tu plecak już stoi ubrany, gotowy i ręce zaciera a tobie wara wisi. Nie zawsze się da plecaka spławić.
Wiem, wiem, że rozmawiamy tu o osobach które siedzą pierwszy raz na moto a nie o wytrawnych wyjadaczach jakimi są nasze plecaczki.
Wracając do tematu muszę przyznać sie, że po zakupie moto cała rodzinka właziła mi sie na kanapę w celu przejażdżkowym i było wtedy krótkie asertywne - nie !!. Na mój gust samemu cza wiedzieć, że się dostatecznie dobrze jeździ a potem dłuugo się zastanowić nad pasażerem - czy w ogóle umiem z nim jeździć. A potem kogoś zabierać.
W moim przypadku straciłem na moto ( fajny junaczek był ) brata rodzonego mamy czyli mojego wujka i to właśnie przez plecaka, który zeskoczył w trakcie jazdy (złapali gumę w tylnym kole) i popchną kierowce na kapiliczkę przydrożną sam łamiąc obydwie nogi, hm nieciekawe prawda tym bardziej że wszyscy twierdzili że mogli we dwóch przeżyć bo wujaszek był dobrym kierowcą i nawet z kapciem by moto wyprowadził ale tamten sie przestraszył - no i nie mam wujka
Tylko jak to zrobić gdy podchodzisz do moto żeby sobie bajknąć a tu plecak już stoi ubrany, gotowy i ręce zaciera a tobie wara wisi. Nie zawsze się da plecaka spławić.
Wiem, wiem, że rozmawiamy tu o osobach które siedzą pierwszy raz na moto a nie o wytrawnych wyjadaczach jakimi są nasze plecaczki.
Wracając do tematu muszę przyznać sie, że po zakupie moto cała rodzinka właziła mi sie na kanapę w celu przejażdżkowym i było wtedy krótkie asertywne - nie !!. Na mój gust samemu cza wiedzieć, że się dostatecznie dobrze jeździ a potem dłuugo się zastanowić nad pasażerem - czy w ogóle umiem z nim jeździć. A potem kogoś zabierać.
W moim przypadku straciłem na moto ( fajny junaczek był ) brata rodzonego mamy czyli mojego wujka i to właśnie przez plecaka, który zeskoczył w trakcie jazdy (złapali gumę w tylnym kole) i popchną kierowce na kapiliczkę przydrożną sam łamiąc obydwie nogi, hm nieciekawe prawda tym bardziej że wszyscy twierdzili że mogli we dwóch przeżyć bo wujaszek był dobrym kierowcą i nawet z kapciem by moto wyprowadził ale tamten sie przestraszył - no i nie mam wujka