Odkłamywanie rzeczywistości. Część III. Co nas zabija. (2013r.)

Wielki Brat
Zwykły forumowicz
Posty: 2808
Rejestracja: poniedziałek, 19 lutego 2007, 08:39
Motocykl: FJR 1300

Odkłamywanie rzeczywistości. Część III. Co nas zabija. (2013r.)

Post autor: Wielki Brat »

Czy na pewno zabija nas to co najbardziej kochamy?

Jak powszechnie wiadomo są trzy zasadnicze rodzaje kłamstwa: prognozy pogody, obietnice przedwyborcze i statystyki.
Ale właśnie od odrobiny statystyk muszę zacząć ten temat. A konkretnie trochę danych z Komendy Głównej Policji.
I tak:
- w roku 2003 w Polsce było około 15 900 000 pojazdów silnikowych, w tym około 900 000 motocykli,
- w roku 2011 w Polsce było 24 189 370 pojazdów silnikowych, w tym 1 069 195 motocykli

Dane za rok 2012.
- ilość wypadków z udziałem motocykli: 2395, w tym z winy motocyklistów: 994, a więc prawie 60 % wypadków z udziałem motocyklistów jest powodowanych przez kierujących innymi pojazdami - głównie samochodami osobowymi.
- zginęło 261 motocyklistów (249 kierujących i 12 pasażerów), w tym 110 uśmiercili kierowy aut.
- na jeden motocykl przypada 0,2 % wypadków, na jeden samochód 0,15 % (w odniesieniu do liczby zarejestrowanych w Polsce pojazdów danego typu), ale gdy weźmiemy pod uwagę tylko wypadki zawinione przez motocyklistów, to na jeden motocykl przypada 0,09 % wypadków, czyli znacznie mniej niż na jeden samochód.
- na jeden motocykl przypada 0,020 % wypadków śmiertelnych, na jeden samochód 0,015 % wypadków śmiertelnych.

Najważniejsze wnioski z powyższych cyferek są następujące:
1. Statystycznie motocykliści są bardziej bezpiecznymi kierowcami niż kierowcy samochodów - zresztą motocykliści również prowadzą auta na co dzień, przez co mają o wiele większe doświadczenie drogowe niż kierowcy "mono pojazdowi".
2. Większość ofiar śmiertelnych wśród motocyklistów ginie z nie swojej winy.
3. Motocykliści są o wiele bardziej narażeni na śmierć na drodze - nie trzeba zresztą analizować statystyk by wiedzieć, że nie chroniony niczym poza kaskiem i ubraniem motocyklista, ma o wiele większą szansę na śmierć w wypadku niż, zabezpieczony pasami, poduszkami, kurtynami, a przede wszystkim tonami stali, kierowca w aucie.

Skoro jest tak jak napisałem powyżej skąd się biorą stereotypy, że to motocykliści są "złem wcielonym" na naszych drogach. Sprawa wydaje się znowu oczywista. Wśród motocyklistów, podobnie jak i wśród kierowców aut nie brakuje idiotów, frustratów rozładowujących emocje na drodze, osobników o nienachalnej inteligencji czy też zwykłych chamów i gamoniów. Jednak jest ich znacznie mniej niż by się wydawało. Za to są o wiele bardziej widoczni. Motocykli jest po prostu mniej niż aut, bardziej przyciągają uwagę na drodze, a jak już coś się z ich udziałem na drodze wydarzy jest bardziej "widowiskowe" - choćby z tego powodu, że trupa w powypadkowym aucie trudno dostrzec, a zmasakrowanego ciała motocyklisty leżącego na drodze lub poboczu trudno nie zauważyć.
Sporą "zasługę" mają tu też media. Uwagi redaktorów "padlinożerców" w pocie czoła pracujących na "wierszówkę" wypadki samochodowe już nie zaprzątają, gdyż ze względu na ilość spowszedniały, ale gdy trafi się drastyczny wypadek motocyklowy, to takiej okazji na pewno nie przepuszczą - wiedzą, że krew się najlepiej sprzedaje.

Wracając do meritum sprawy, rozważmy zatem jakie są "grzechy główne" kierowców samochodów?
Oczywiście nie przestrzegają przepisów.
W grupie wypadków spowodowanych w 2012 r. przez innych użytkowników dróg, w których poszkodowany został motocyklista dominują kierowcy samochodów osobowych, a główne ich przyczyny to:
- nieudzielenie pierwszeństwa przejazdu (790 zdarzeń),
- za duża prędkość (564 zdarzeń),
- nieprawidłowe wyprzedzanie (164 zdarzeń),
- niezachowanie bezpiecznej odległości (107 zdarzeń),
- nieprawidłowa zmiana pasa ruchu (96 zdarzeń),
- nieprawidłowo wykonany manewr skrętu (89 zdarzeń).

To jednak moim zdaniem nie wyczerpuje zagadnienia.
Według mojej oceny fakt, że znakomitej większości kierowców aut nie jest dane, choć przez krótki okres czasu, wcielić się w skórę motocyklisty, a ich wyobraźnia i zdolność przewidywania zawodzą, powoduje brak możliwości właściwej oceny wielu sytuacji drogowych.

Najprościej rzecz ujmując:
a) obecność motocykla na drodze jest niezauważana lub też zauważana za późno,
b) zdolności trakcyjne motocykla (przyśpieszenie, prędkość) są oceniane niewłaściwie.
c) możliwości manewrowe motocykla w ruchu miejskim są ignorowane przez kierowców aut - motocykliści, zgodnie z prawem o ruchu drogowym, mogą manewrować w korku między samochodami, jednak wielu kierowców o tym nie wie, a często celowo jest to przez nich utrudniane lub nierejestrowane z powodu braku właściwej obserwacji tylnej strefy w lusterkach i nie branie pod uwagę przy manewrach tzw. "martwej strefy" obserwacji sytuacji dookoła własnego pojazdu.

Dla lepszego oddziaływania niniejszego tekstu na wyobraźnię posłużę się porównaniami.

Porównanie przyśpieszenia.
Niewiele motocykli przyśpiesza od 0 do 100 km/h w czasie dłuższym niż 5 sekund - nawet mój 30 letni GL1200, który pusty waży prawie 400 kg to potrafi. Ale jest też spora liczba popularnych, seryjnie produkowanych motocykli, których czas przyśpieszenia od 0 do 100 km/h wynosi poniżej 3 sekund, np. Yamaha R1.
Jakie auta mogą w tej dziedzinie z motocyklem konkurować? Nawet najszybsze auta sportowe, takie jak Audi RS2, Subaru Impreza WRX, Ferrari 348, Porsche 911 Carrera są wolniejsze.
Z cięższymi motocyklami mogą konkurować np. McLaren F1, który od 0 do 100 km/h przyśpiesza w 3,3 sekundy, Ferrari Enzo, który od 0 do 100 km/h przyśpiesza w 3,5 sekundy. No ale z R1-ką może powalczyć chyba jedynie Bugatti Veyron - od 0 do 100 km/h w 2,5 sekundy.

No więc Szanowny Kolego/Koleżanko Kierowco! Jeżeli nie masz Farrari, to nie staraj się po próżnicy konkurować z motocyklem przy starcie ze świateł. A nawet jeżeli masz Ferrari, też tego nie rób, bo możesz trafić na "ścigacza", który kosztuje tyle co przeciętne używane auto, a parametrami dorównuje najszybszym samochodom świata.
Pamiętaj też, że zanim ruszysz na skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną, motocykl będzie już po drugiej stronie skrzyżowania. Jeżeli masz ponadto w zwyczaju przejeżdżanie skrzyżowań na "ciemno zielonym" możesz łatwo trafić w prawidłowo ruszającego ze świateł motocyklistę.

Porównanie zdolności przemieszczania się.
Większość motocykli dysponuje mocą silnika przewyższającą 100 KM przy masie własnej rzadko kiedy przewyższającej 300 kg, a w grupie tzw. "ścigaczy" moce silników sięgają często powyżej 170 KM, przy masie własnej około 200 kg.
Duże moce przy relatywnie niewielkiej masie skutkują nie tylko znakomitym przyśpieszeniem, ale też dużymi prędkościami przemieszczania się.

A więc Drogi Kolego/Koleżanko Kierowco auta, jeżeli przejeżdżasz obok motocykla włączającego się do ruchu musisz wiedzieć, że za kilka sekund będzie on tuż za Tobą lub będzie cię wyprzedzał. Zatem przed wykonaniem manewru np. skrętu w lewo, zawracania lub wyprzedzania spójrz uważnie w lusterko. Wiadomo, że to malutki, w porównaniu z Twoim autem, pojazd który w dodatku błyskawicznie zmienia swoje położenia. W takim razie sprawdź dwa razy zanim zajedziesz mu drogę powodując nieszczęście.

Wyjeżdżając z posesji lub drogi podporządkowanej również popatrz Drogi Kolego/Koleżanko Kierowco na boki. Zrób to uważnie. Poświeć te 3 sekundy swego cennego czasu i upewnij się czy to co widzisz da Ci wystarczająca dużo czasu na Twój planowany manewr. Jeżeli masz wątpliwości to poczekaj. Ledwo dostrzegalny w oddali kształt za kilka sekund może okazać się motocyklem na "kursie kolizyjnym" z Twoim pojazdem. Czy na pewno warto zabrać komuś życie i zmarnować swoje dla tych kilku sekund?

Jadąc w miejskim korku zerknij od czasu do czasu w lusterko, a gdy zobaczysz "coś" lawirującego pomiędzy samochodami, bądź uprzejmy i "przytul się" odrobinę w jedną czy drugą stronę, dając "jednośladowi" wolną przestrzeń do przejazdu. Taki sposób jazdy nie jest bezczelnością, a jedynie zgodnym z prawem wykorzystywaniem możliwości maszyny o małych gabarytach na każdym skrawku wolnej miejskiej przestrzeni. W końcu to, że on będzie szybciej u celu nie wpływa w ogóle na to kiedy Ty tam dotrzesz.

A jak mamy postępować my motocykliści?
Mając te 100 - 200 KM "między nogami" zachowajmy po prostu zdrowy rozsądek i pamiętajmy o zasadzie "ograniczonego zaufania", bo właśnie one mogą nam kiedyś pomóc wyjść cało z opresji i pozwolić nam jeszcze przez długie lata cieszyć się naszą pasją. Niech nie znajduje zastosowania tekst, który gdzieś, kiedyś zasłyszałem:

"Miałem pierwszeństwo, zwykł mawiać dumnie. I takie epitafium wypisano na trumnie”.

Jak widać z powyższego wywodu, w większości przypadków wcale nie zabija nas to co najbardziej kochamy - przykro mi Koledzy, że podważyłem ten romantyczny mit. Choć z drugiej strony, jeżeli statystyki leżą u podstaw tego stwierdzenia, to może i ono samo jest wierutnym kłamstwem?
Awatar użytkownika
hans
Zwykły forumowicz
Posty: 996
Rejestracja: piątek, 26 listopada 2010, 10:48
Motocykl: xj600
Lokalizacja: Wrocław

Re: Odkłamywanie rzeczywistości. Część III. Co nas zabija.

Post autor: hans »

Ciekawe są te przemyślenia jednak wniósłbym jedną drobną uwagę.
Statystyki nie kłamią. Jako absolwent matematyki mogę z całą pewnością stwierdzić że statystyka jest zwykłym narzędziem takim jak telefon, klucz do odkręcania kół czy twierdzenie pitagorasa więc sama w sobie nie kłamie. Dopiero odpowiednio użyta statystyka może przedstawić suche dane liczbowe w skrajnie odmienne sposoby o czym już kiedyś pisałem ( link do postu )
"Nie walcz z idiotami, mają przewagę liczebną"
Paulo Coelho
bryza
Zwykły forumowicz
Posty: 109
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2011, 19:57
Motocykl: brak

Re: Odkłamywanie rzeczywistości. Część III. Co nas zabija.

Post autor: bryza »

Hans - matematyku pomóż mi obliczyć ile byłoby wypadków z udziałem motocyklistów wg statystyk podanych przez Wielkiego Brata przy założeniu ,że maszyny te są używane przez 12 miesięcy w roku, jak to ma miejsce w przypadku samochodów. W naszych warunkach klimatycznych motocykle są używane na drogach przez około 6 miesięcy i też nie codziennie. Please help !

:wink:
Awatar użytkownika
Fido
Zwykły forumowicz
Posty: 2231
Rejestracja: niedziela, 18 lutego 2007, 10:49
Motocykl: Ten ze zdjęcia
Lokalizacja: ULH
Kontakt:

Re: Odkłamywanie rzeczywistości. Część III. Co nas zabija.

Post autor: Fido »

Nie na darmo Hans napisał (link ważny).
Dopiero odpowiednio użyta statystyka może przedstawić suche dane liczbowe w skrajnie odmienne sposoby o czym już kiedyś pisałem ( link do postu )
Wszystko da się policzyć,zależy co chcesz uzyskać.
Awatar użytkownika
Wiatr w Polu
Zwykły forumowicz
Posty: 1619
Rejestracja: poniedziałek, 9 czerwca 2008, 11:41

Re: Odkłamywanie rzeczywistości. Część III. Co nas zabija.

Post autor: Wiatr w Polu »

Bardzo mi się podoba ten tekst. Rzeczowy, klarowny. Wnioski z danych statystycznych wyrażone są "normalnym" językiem. Brawo!

Bryza, to co proponujesz, czyli policzenie, ile wypadków z udziałem motocykli miałoby miejsce w Polsce, gdyby sezon trwał cały rok jest tylko z pozoru łatwe - można by zliczyć ilość wypadków w miesiącach lipiec, sierpień (tych najcieplejszych) i przemnożyć przez sześć. Taka prognoza byłaby obarczona jednak dużym błędem wynikającym z faktu, że gdyby sezon motocyklowy rzeczywiście trwał rok, to natężenie "ruchu motocyklowego" w najcieplejszych miesiącach roku prawdopodobnie by zmalało, a więc ilość wypadków też. Z kolei dane dotyczące śmiertelności motocyklistów (na ilość wypadków) oraz dane dotyczące tego, po czyjej stronie częściej leży wina za spowodowanie wypadku, raczej by się nie zmieniły, bo są one brane ze wszystkich miesięcy i raczej trudno przypuszczać, żeby np w czerwcu sprawcami większości wypadków z udziałem motocykli byli kierowcy samochodów, a we wrześniu kierowcy motocykli. Niemniej jednak, gdyby tak było, byłby to bardzo interesujący temat do badań.
Wojownik musi czuć zapach wojny, musi wiedzieć, że jest potrzebny. W czas pokoju tylko dudnienie KODO jest zwiastunem błogosławieństwa Cesarza do wymarszu na bój.
Awatar użytkownika
hans
Zwykły forumowicz
Posty: 996
Rejestracja: piątek, 26 listopada 2010, 10:48
Motocykl: xj600
Lokalizacja: Wrocław

Re: Odkłamywanie rzeczywistości. Część III. Co nas zabija.

Post autor: hans »

Bryza mówisz masz.
Do obliczenia coby było gdyby sezon trwał cały rok musimy przyjąć kilka zmiennych których oszacowania nie będę wyjaśniał jak i kilka porównań do lat ubiegłych.
Przyjmijmy założenie że motocykl podobnie jak samochód może po zmianie opon jeździć po śniegu bez większych problemów tak jak to ma miejsce w przypadku aut, kwestię ubioru i temperatury pominę.
W 2012 roku mieliśmy wczesną wiosnę i późną jesień względem lat wcześniejszych co przełożyło się na dłuższy sezon co pociąga za sobą statystyczne większe prawdopodobieństwo zaistnienia zdarzenia (pod tym pojęciem będzie zarówno wypadek jak i kolizja) w porównaniu do lat ubiegłych.
Początek sezonu zwykle jest otrąbiony w mediach kilkoma zdarzeniami, wynika to z faktu iż kierowcy niemotocykli patrzący na topniejący jeszcze śnieg w ich ogródku lub koło bloku nie spodziewają się że już ktoś może siąść na 2 koła i mknąć przez miasto, podobnie motocykliści w samym początku sezonu mogą nie być w "formie umysłowej" do jazdy na moto. Pierwsze ciepłe dni są świetną okazją by wszyscy "wyposzczeni zimą" mogli nacieszyć się jazdą. więc mamy tu dwa złe czynniki pozimowy brak formy i zaskoczenie że ktoś już jeździ. Teraz gdyby sezon był całoroczny to zarówno ze strony motocyklistów by nie było problemu, bo przecież zawsze kiedy miał ochotę to siadał i jeździł, jak i ze strony niemitocyklistów nie byłoby problemu bo spodziewaliby się oni że w każdej chwili może im jednoślad wyjechać. Nie byłoby też wspomnianego przez Wiatra tak wielkiego nasilenia zdarzeń w miesiącach wakacyjnych gdyż w okresie zwiększonego ruchu (okolice wszystkich świąt, kilku dni wolnych od pracy) w podobnej proporcji wzrastałaby liczba aut jak i motocykli. Liczba zdarzeń drogowych z udziałem aut w miesiącach obecnie "niemotocyklowych" jednakby zmalała, gdyż motocyklista jak nie jedzie na moto to wsiada w auto, w okresie zwiększonego ruchu stoi w korku z innymi, podobnie jak oni jest podenerwowany i popełnia błędy owocujące zdarzeniami (ryzykowne wyprzedzanie, wymuszenia itp). Weźmy teraz posadźmy go na motocyklu, nie będzie stał w długim korku bo go sprytnie objedzie, skoro jego auto nie będzie zajmowało kilku metrów to o tyle skróci się wężyk, skoro ten jest krótszy to i stojący w nim kierowcy są spokojniejsi co owocuje bezpieczną dla wszystkich jazdą.
Mając świadomość że motocykl zajmuje mniej miejsca w korku, mniej spala, jest łatwiejszy do parkowania i tańszy w utrzymaniu i jest całoroczny spora część kierowców aut przesiadałaby się na motocykle (a przedstawiciele handlowi zostaliby na nie przerzuceni odgórnie) co zmniejszyłoby liczbę aut na drodze i ryzyko zdarzenia spowodowanego przez nie. Średnio-pewnie czujący się w siodle motocyklista nie cisnąłby jak głupi mając świadomość że nie ma stref zgniotu, poduszek powietrznych i innych znanych z aut systemów bezpieczeństwa więc jechałby spokojniej niż jedzie autem.
Podsumowując mój wywód dochodzę do twierdzenia że ilość zdarzeń pozostałaby na podobnym do obecnego poziomu z tendencją malejącą.
"Nie walcz z idiotami, mają przewagę liczebną"
Paulo Coelho
bryza
Zwykły forumowicz
Posty: 109
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2011, 19:57
Motocykl: brak

Re: Odkłamywanie rzeczywistości. Część III. Co nas zabija.

Post autor: bryza »

Panowie , lubię konkrety. Rozumiem ,że to forum motocyklowe ale odczuwam tu cytowane przez hansa słowa WB ,że wina zawsze leży po obu stronach tzn żony i teściowej. Chciałabym odnieść się do wyliczeń statystycznych WB: " na jeden motocykl przypada 0,2 % wypadków, na jeden samochód 0,15 % (w odniesieniu do liczby zarejestrowanych w Polsce pojazdów danego typu),"Jeśli założylibyśmy ,że wszystkie pojazdy zarejestrowane są tak samo używane na drogach to mogę się z tym zgodzić , ale jeśli wiem ,że motocykle są używane przez kilka miesięcy w roku (najbardziej czerwiec-sierpień) i przeważnie tylko w weekendy , a wiele motocykli zostaje w garażach lub w salonach na honorowym miejscu, to w takim przypadku statystyki mnie przerażają.

I jeszcze jeden cytat
" Jeżeli masz wątpliwości to poczekaj. Ledwo dostrzegalny w oddali kształt za kilka sekund może okazać się motocyklem na "kursie kolizyjnym" z Twoim pojazdem. Czy na pewno warto zabrać komuś życie i zmarnować swoje dla tych kilku sekund?"
-Panowie o czym my mówimy!? o polskich drogach ,na których obowiązują polskie przepisy o ruchu drogowym? Czy o niemieckich autostradach!?
Swoje przerażenie opieram również na opinii instruktora jazdy motocyklem , który mówi ,że odmawia pacierze, jak widzi co wyprawiają kursanci na lekcjach jazdy, a przecież są to w przeważającej większości kierowcy z uprawnieniami do prowadzenia aut.
Mam jeszcze dwa argumenty ale tu ich nie ujawnię.

Proszę nie odebrać tego jako atak na motocyklistów , nie jest to w moim zamyśle , nie bronię też kierowców aut ponieważ każdy z nas wie jak jest na drogach,ile razy serce zamiera na widok manewrów innych kierowców, ile mamy swoich grzechów podczas jazdy,ważne jest abyśmy wszyscy wyciągali wnioski nawet z takich dyskusji. Co daj Boże. Amen
Awatar użytkownika
Wiatr w Polu
Zwykły forumowicz
Posty: 1619
Rejestracja: poniedziałek, 9 czerwca 2008, 11:41

Re: Odkłamywanie rzeczywistości. Część III. Co nas zabija.

Post autor: Wiatr w Polu »

Pokuszę się jednak o odpowiedź, choć miałem to zostawić :D Nie chcę odpowiadać na temat danych statystycznych przytoczonych przez Wielkiego Brata, bo nie wiem, czy to są "własne" wyliczenia, czy tez właśnie dane przytoczone. Wspomnę jednak, że z podobnymi wyliczeniami spotkałem się parę lat temu w niemieckim czasopiśmie, a wyliczenia zostały wykonane przez ADAC... Jedyna różnica, która zwróciła moją uwagę, to fakt, że w Niemczech odsetek zdarzeń drogowych z udziałem motocykli, niezawinionych przez ich kierowców sięgał blisko 70%. Być może niemieccy motocykliści jeżdżą lepiej, są lepiej szkoleni, nie wiem.

Co do uwagi o tym, że motocykliści nie przestrzegają przepisów ruchu drogowego, że polskie drogi to nie autostrady, przypomnę Ci kolego Bryza, że ten, kto popełnia wykroczenie, a nawet przestępstwo, nie jest wyjęty spod prawa. Nie strzela się do złodzieja, który kradnie batonik w supermarkecie podobnie nic nie usprawiedliwia wymuszenia pierwszeństwa na motocykliście, który jedzie 55 km/h zamiast 50. A nawet jeśli jedzie 150, również warto poświęcić 2 sekundy, żeby ocenić czy mój manewr nie spowoduje kolizji, bo to po prostu może kosztować czyjeś życie.

Opinia instruktora nauki jazdy odnośnie umiejętności motocyklistów jest tutaj jak najmniej miarodajna. A dlaczego? Ponieważ on się spotyka i zna głównie kursantów. To tak, jakby dentysta powiedział, że wszyscy Polacy mają dziurawe zęby, bo takich tylko zna i takich spotyka spotyka.

Wrażenie o motocyklistach wariatach potęguje dodatkowo pewna prawidłowość psychologiczna, która tutaj zobrazuję. Jedzie sobie kierowca samochodu w letnie niedzielne popołudnie, spotyka na drodze w sumie 50 motocyklistów na różnych maszynach. Wszyscy jadą prawidłowo... Nagle wyprzedza go na gumie jakiś koleś na ścigaczu. Kogo zapamięta? O kim opowie w domu? Znajomym? Kogo sobie przypomni, kiedy będzie rozmowa o motocyklach? Na pewno nie tych 50 jadących zgodnie z przepisami i bezpiecznie.
Wojownik musi czuć zapach wojny, musi wiedzieć, że jest potrzebny. W czas pokoju tylko dudnienie KODO jest zwiastunem błogosławieństwa Cesarza do wymarszu na bój.
Awatar użytkownika
Wiatr w Polu
Zwykły forumowicz
Posty: 1619
Rejestracja: poniedziałek, 9 czerwca 2008, 11:41

Re: Odkłamywanie rzeczywistości. Część III. Co nas zabija.

Post autor: Wiatr w Polu »

Dołączę link do artykułu. Ciekawa teza, z której wynika, że kierowcy motocykli są też lepszymi kierowcami aut: http://www.scigacz.pl/Motocyklisci,sa,l ... 22105.html" onclick="window.open(this.href);return false;" onclick="window.open(this.href);return false;
Wojownik musi czuć zapach wojny, musi wiedzieć, że jest potrzebny. W czas pokoju tylko dudnienie KODO jest zwiastunem błogosławieństwa Cesarza do wymarszu na bój.
Awatar użytkownika
sas
Zwykły forumowicz
Posty: 170
Rejestracja: poniedziałek, 12 marca 2012, 18:42
Motocykl: CB 450S / trampek 600 i nawet to fajna maszyna...
Lokalizacja: Sandomierskie

Re: Odkłamywanie rzeczywistości. Część III. Co nas zabija.

Post autor: sas »

SĄ...!
A tam cicho być http://www.youtube.com/watch?v=hJbBjjTsaEM" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
Wiatr w Polu
Zwykły forumowicz
Posty: 1619
Rejestracja: poniedziałek, 9 czerwca 2008, 11:41

Re: Odkłamywanie rzeczywistości. Część III. Co nas zabija.

Post autor: Wiatr w Polu »

Obawiam się, że to jednak nie do końca tak jest. Nie neguję wyników tych badań, bo w końcu przeanalizowano 2 mln dokumentów, chodzi jednak o to, że NIE TYLKO MOTOCYKLIŚCI.. Podejrzewam, że również kierowcy TIR-ów i autobusów sa również lepszymi kierowcami samochodów osobowych. Krótko mówiąc, wszyscy Ci, którzy posiadają dodatkowo inna kategorię niż B i z tego korzystają, czyli jeżdżą dodatkowo innymi rodzajami pojazdów.
Wojownik musi czuć zapach wojny, musi wiedzieć, że jest potrzebny. W czas pokoju tylko dudnienie KODO jest zwiastunem błogosławieństwa Cesarza do wymarszu na bój.
ODPOWIEDZ

Wróć do „PRZEMYŚLENIA RÓŻNE.”