KBM w Domu Dziecka w Nowej Grobli
: sobota, 4 grudnia 2010, 20:02
Przed mikołajkami A.D. 2010 padł pomysł, by choć częściowo zrekompensować dzieciom z Domu Dziecka w Nowej Grobli naszą nieobecność w Dniu Dziecka. Najpierw poprzez księdza Roberta poczyniono rozpoznanie w zakresie potrzeb i oczekiwań. Potem Prezes podjął decyzję o sfinansowaniu zakupów z funduszu KBM a Aga i Grażynka rozkaz Prezesa wykonały. Dzięki chojnemu upustowi jaki otrzymaliśmy od Pana Bogdana - jednego z właścicieli hurtowni/sklepu JUTEX/JUZWEX w Zamościu mogliśmy kupić znacznie więcej niż zakładaliśmy. Uruchomiona "na szybko" w zamojskim biurze Urzędu Kontroli Skarbowej w Lublinie akcja zbierania prezentów dla dzieci też przyniosła dobry efekt - składamy podziękowania w imieniu dzieci.
W sobotę 4 grudnia, po odebraniu dodatkowych paczek przygotowanych przez Agę i Mansona, trzeba była zacząć pakowanie. W Tomaszowie u Zgrywusa czekały podarki przygotowane m.in. przez Bogusię, Zagłobę i Majora. Po chwili dojechał Ćwirek, któtego Passat po dach wypełniony był miłą sercu dzieci zawartością. Trzeba było wszystko przepakować.
Honorowe miejsce na tylnym fotelu mojego Scenica zajął trochę zziębnęty słoń - wiadomo - to nie ten klimat. Ruszyliśmy ośnieżonymi drogami Roztocza do Lubaczowa. Na plebanii u Roberta było czułe powitanie ze słoniem.
Pełniący funkcję pilota Zgrywusa Robert prowadził nas do celu. Przywitała nas Pani Dyrektor, potem szybki rozładunek ... i już rozdajemy prezenty dzieciom ... Dzieci zrobiły na nas bardzo silne wrażenie. Były rozmowy i obietnica, że nie jest to nasza ostatnia wizyta - na lato obiecaliśmy dzieciom kilka motocyklowych atrakcji.
Na koniec spotkania wspólne zdjęcie: Pożegnalna kawa i ciasto, którym zostaliśmy podjęci przez Panią Dyrektor, były pyszne. Wyjeżdżając byliśmy przekonani, że musimy tam wrócić - zwłaszcza, że potrzeby są ogromne - nie tylko materialne. Ale o tym wkrótce w części klubowej forum.
W sobotę 4 grudnia, po odebraniu dodatkowych paczek przygotowanych przez Agę i Mansona, trzeba była zacząć pakowanie. W Tomaszowie u Zgrywusa czekały podarki przygotowane m.in. przez Bogusię, Zagłobę i Majora. Po chwili dojechał Ćwirek, któtego Passat po dach wypełniony był miłą sercu dzieci zawartością. Trzeba było wszystko przepakować.
Honorowe miejsce na tylnym fotelu mojego Scenica zajął trochę zziębnęty słoń - wiadomo - to nie ten klimat. Ruszyliśmy ośnieżonymi drogami Roztocza do Lubaczowa. Na plebanii u Roberta było czułe powitanie ze słoniem.
Pełniący funkcję pilota Zgrywusa Robert prowadził nas do celu. Przywitała nas Pani Dyrektor, potem szybki rozładunek ... i już rozdajemy prezenty dzieciom ... Dzieci zrobiły na nas bardzo silne wrażenie. Były rozmowy i obietnica, że nie jest to nasza ostatnia wizyta - na lato obiecaliśmy dzieciom kilka motocyklowych atrakcji.
Na koniec spotkania wspólne zdjęcie: Pożegnalna kawa i ciasto, którym zostaliśmy podjęci przez Panią Dyrektor, były pyszne. Wyjeżdżając byliśmy przekonani, że musimy tam wrócić - zwłaszcza, że potrzeby są ogromne - nie tylko materialne. Ale o tym wkrótce w części klubowej forum.