Jak pewna para motocykl kupowała - historia z morałem (2008r.)
Jak pewna para motocykl kupowała - historia z morałem (2008r.)
Zastanawiałem się, gdzie to napisać - w "bazarze", czy może w "humorze", ale na pierwsze - za mało merytoryczne, na drugie - zbyt refleksyjne... Konkluzja podpowiedziała mi ten dział.
Otóż:
W ostatni weekend wpadłem do komisu na Połczynskiej w wawie - prosił mnie o to Wally, upatrzył tam sobie pewnego deauville'a, a ja przy okazji chciałem rozejrzeć się za tanim ciuchem. Tak więc wziąłem aparat i poleciałem. Znalazłem moto, w prawdzie nie ten egzemplarz o którym pisał Waldek, ale równie atrakcyjny. Zrobiłem kilka fotek różnych newralgicznych elementów motocykla i kiedy tylko podniosłem się z gleby zauważylem, że jestem otoczony przez grupkę gapiów.
Widocznie uznali, że skoro ktoś błyska lampą to trzeba się przyjrzeć maszynie, pewnie to coś wartego uwagi. Instynkt stadny.
Pewna para młodych ludzi intensywniej niż pozostali przeszkadzała mi w robocie. On przysiadał na maszynę, kołysał nią, kucał, cmokał; ona obchodziła dewilkę dookoła, krzywiła się, kopała w oponę.
"Kurczę, zaraz ją podkupią" - zażartowałem sobie w myślach, ale przełknąłem ślinę i cykałem dalej.
- Fajna, taki turystyk trochę - koleś wiedział o co chodzi.
- No, fajna. Trochę wyższa od tamtego - podpowiedziała ona.
Rozejrzałem się dookoła, obok stała druga dewilka, transalp, tenerka i inne turystycznopodobne, ale nie skumałem o jakim "tamtym" mówi dziewczyna.
- Dużo wyższa, ma bardziej miękkie zawieszenie i będzie się wygodniej jeździć - koleś naprawdę czaił bazę. Lista motocykli z którymi para mogła robić porównanie wisząc mi nad głową kurczyła się. Dewil nie mógł mieć zawieszenie bardziej miękkiego niż transalp, tenerka nie jest niższa od deauville.
Odeszli na kilka metrów. Skupilem się na dokumentowaniu podejrzanych rys na baku, kiedy usłyszałem jak on mówi do niej:
- No to jak: chcesz jeździć turystycznie i daleko, czy na takie krótsze przejażdżki? - pytał. Nie usłyszałem jak daleko chce jeździć ona, ale zorientowałem się, że sprawa jest poważniejsza: ona też miała tu coś do powiedzenia. Podeszli do dewila i on zawyrokował:
- Bierzemy tego.
Opadły mi ręce. Kwadrans sesji zdjęciowej psu na buty. I co ja powiem Wallyemu?
- Okay, może być ten, dobrze że się w końcu zdecydowaliśmy - skwitowała ona.
"Ech... mówi się trudno. Gdzie te tanie ciuchy?" - zacząłem się rozglądać za wieszakami z tekstyliami.
Para odeszła od swojego przyszłego nabytku, ja spakowałem sprzęt fotograficzny, rzuciłem jeszcze okiem po magazynie wypełnionym zaskakująco dużą liczbą (jak na tę pogodę i porę roku) potencjalnych kupców snujących się slalomem między rzędami importowanych maszyn, przywróconych w tutejszym warsztacie do normalnego wyglądu po różnych ..."przygodach".
On i ona minęli mnie jeszcze, gdy odkładałem na półkę świetnie wyglądające rękawice. Szkoda, że wszystkie tam sprzedawane mają rozmiary XXXXXL. Nie mówiąc o tym, że nie mają pary. Za "moją" parą stąpał sprzedawca z dokumentami. Znaczy się - formalności w drodze.
Już miałem wychodzić z komisu, ale zatrzymało mnie kichnięcie uruchamianego silnika maszyny. "Pieniążki poszły. Chyba nie złożę gratulacji" - pomyślałem. Zatrzymałem się jednak, żeby zobaczyć jak dewilka osiodłana przez zwycięzcę w konkurencji "kto pierwszy ten lepszy" opuszcza lokal.
Obok mnie przetoczył się na bajku sprzedawca. Za nim truchtem ona i on.
Pod sprzedawcą CBR 900.
Gdzieś na liczącej kilka metrów drodze między dewilem a biurkiem na zapleczu sklepu, na którym złożono podpis pod umową zapadła decyzja, że zamiast lightowego turystyka będzie supersportowy przecinak, zamiast 60 KM będzie 130 KM, zamiast 5 s do setki, będą 3 s i o 100 km/h wyższa prędkość maksymalna. Decyzja, której skutkiem może być nie tylko zmiana wygody podróżowania, ale przede wszystkim radykalna zmiana w poziomie ryzyka towarzyszącego jeździe zapadła w ciągu kilku minut, jakby dotyczyła koloru, albo dodatkowego wyposażenia.
Jak oceniać racjonalność takiego wyboru i odpowiedzialność podejmujących decyzje w taki sposób? - zastanawiałem się, widząc jak On z wyraźnym wysiłkiem stara się opanować motocykl podskakujący na łączeniach betonowych płyt wyściełających podjazd do komisu.
Najlepsze na koniec: ten motocykl kupiony został dla Niej.
Otóż:
W ostatni weekend wpadłem do komisu na Połczynskiej w wawie - prosił mnie o to Wally, upatrzył tam sobie pewnego deauville'a, a ja przy okazji chciałem rozejrzeć się za tanim ciuchem. Tak więc wziąłem aparat i poleciałem. Znalazłem moto, w prawdzie nie ten egzemplarz o którym pisał Waldek, ale równie atrakcyjny. Zrobiłem kilka fotek różnych newralgicznych elementów motocykla i kiedy tylko podniosłem się z gleby zauważylem, że jestem otoczony przez grupkę gapiów.
Widocznie uznali, że skoro ktoś błyska lampą to trzeba się przyjrzeć maszynie, pewnie to coś wartego uwagi. Instynkt stadny.
Pewna para młodych ludzi intensywniej niż pozostali przeszkadzała mi w robocie. On przysiadał na maszynę, kołysał nią, kucał, cmokał; ona obchodziła dewilkę dookoła, krzywiła się, kopała w oponę.
"Kurczę, zaraz ją podkupią" - zażartowałem sobie w myślach, ale przełknąłem ślinę i cykałem dalej.
- Fajna, taki turystyk trochę - koleś wiedział o co chodzi.
- No, fajna. Trochę wyższa od tamtego - podpowiedziała ona.
Rozejrzałem się dookoła, obok stała druga dewilka, transalp, tenerka i inne turystycznopodobne, ale nie skumałem o jakim "tamtym" mówi dziewczyna.
- Dużo wyższa, ma bardziej miękkie zawieszenie i będzie się wygodniej jeździć - koleś naprawdę czaił bazę. Lista motocykli z którymi para mogła robić porównanie wisząc mi nad głową kurczyła się. Dewil nie mógł mieć zawieszenie bardziej miękkiego niż transalp, tenerka nie jest niższa od deauville.
Odeszli na kilka metrów. Skupilem się na dokumentowaniu podejrzanych rys na baku, kiedy usłyszałem jak on mówi do niej:
- No to jak: chcesz jeździć turystycznie i daleko, czy na takie krótsze przejażdżki? - pytał. Nie usłyszałem jak daleko chce jeździć ona, ale zorientowałem się, że sprawa jest poważniejsza: ona też miała tu coś do powiedzenia. Podeszli do dewila i on zawyrokował:
- Bierzemy tego.
Opadły mi ręce. Kwadrans sesji zdjęciowej psu na buty. I co ja powiem Wallyemu?
- Okay, może być ten, dobrze że się w końcu zdecydowaliśmy - skwitowała ona.
"Ech... mówi się trudno. Gdzie te tanie ciuchy?" - zacząłem się rozglądać za wieszakami z tekstyliami.
Para odeszła od swojego przyszłego nabytku, ja spakowałem sprzęt fotograficzny, rzuciłem jeszcze okiem po magazynie wypełnionym zaskakująco dużą liczbą (jak na tę pogodę i porę roku) potencjalnych kupców snujących się slalomem między rzędami importowanych maszyn, przywróconych w tutejszym warsztacie do normalnego wyglądu po różnych ..."przygodach".
On i ona minęli mnie jeszcze, gdy odkładałem na półkę świetnie wyglądające rękawice. Szkoda, że wszystkie tam sprzedawane mają rozmiary XXXXXL. Nie mówiąc o tym, że nie mają pary. Za "moją" parą stąpał sprzedawca z dokumentami. Znaczy się - formalności w drodze.
Już miałem wychodzić z komisu, ale zatrzymało mnie kichnięcie uruchamianego silnika maszyny. "Pieniążki poszły. Chyba nie złożę gratulacji" - pomyślałem. Zatrzymałem się jednak, żeby zobaczyć jak dewilka osiodłana przez zwycięzcę w konkurencji "kto pierwszy ten lepszy" opuszcza lokal.
Obok mnie przetoczył się na bajku sprzedawca. Za nim truchtem ona i on.
Pod sprzedawcą CBR 900.
Gdzieś na liczącej kilka metrów drodze między dewilem a biurkiem na zapleczu sklepu, na którym złożono podpis pod umową zapadła decyzja, że zamiast lightowego turystyka będzie supersportowy przecinak, zamiast 60 KM będzie 130 KM, zamiast 5 s do setki, będą 3 s i o 100 km/h wyższa prędkość maksymalna. Decyzja, której skutkiem może być nie tylko zmiana wygody podróżowania, ale przede wszystkim radykalna zmiana w poziomie ryzyka towarzyszącego jeździe zapadła w ciągu kilku minut, jakby dotyczyła koloru, albo dodatkowego wyposażenia.
Jak oceniać racjonalność takiego wyboru i odpowiedzialność podejmujących decyzje w taki sposób? - zastanawiałem się, widząc jak On z wyraźnym wysiłkiem stara się opanować motocykl podskakujący na łączeniach betonowych płyt wyściełających podjazd do komisu.
Najlepsze na koniec: ten motocykl kupiony został dla Niej.
Ostatnio zmieniony wtorek, 29 stycznia 2008, 16:56 przez Marek, łącznie zmieniany 4 razy.
-
- Zwykły forumowicz
- Posty: 299
- Rejestracja: wtorek, 5 czerwca 2007, 21:10
- Motocykl: Yamaha XVS 650 A
- Lokalizacja: zamość
Hmm, ot i Warszawa rzekłbym, sprzedawcy, którzy znają swój fach - mało istotne jest to co Ty chcesz kupić, ważne jest co chcą sprzedać. Jeśli nie jesteś zdecydowany - przepadłeś
Taka odrobina złośliwości po tym, jak odwiedziłem kilka komisów tego lata w wawie - MASAKRA
Zacz dla sprawieliwości powiedzieć muszę że na Połczyńskiej kupiłem mojego Draga choć nie wiem czy akurat w tym komisie o którm piszesz.
Taka odrobina złośliwości po tym, jak odwiedziłem kilka komisów tego lata w wawie - MASAKRA
Zacz dla sprawieliwości powiedzieć muszę że na Połczyńskiej kupiłem mojego Draga choć nie wiem czy akurat w tym komisie o którm piszesz.
...
- Piotrek
- Zwykły forumowicz
- Posty: 515
- Rejestracja: czwartek, 15 listopada 2007, 16:49
- Lokalizacja: BTE
- Kontakt:
Re: Jak pewna para motocykl kupowała - historia z morałem
Marek pisze:
...
- Fajna, taki turystyk trochę - koleś wiedział o co chodzi.
- No, fajna. Trochę wyższa od tamtego - podpowiedziała ona.
(...)
- Dużo wyższa, ma bardziej miękkie zawieszenie i będzie się wygodniej jeździć - koleś naprawdę czaił bazę. Lista motocykli z którymi para mogła robić porównanie wisząc mi nad głową kurczyła się. Dewil nie mógł mieć zawieszenie bardziej miękkiego niż transalp, tenerka nie jest niższa od deauville.
(...)
- No to jak: chcesz jeździć turystycznie i daleko, czy na takie krótsze przejażdżki? -
-...
Bez komentarza
A ten, ktory ogladali wczesniej to najpewniej byla ta CBR.
Powodzenia dla Nich:wall:
Menel: http://change.menelgame.pl/change_please/6042900/ kliknij, dasz mi kilka gr:)
Mam nadzieję Aga, że nie poczułaś się urażona, nie oceniam ludzi wedle płci (w ogóle staram się nie oceniać). Oboje pokazali wystarczająco wiele, żeby doradzać im jednak zakup dewila, a nie supersporta. Przy czym dziewczyna w czasie tej opracji była zupełnie bierna i raczej "dała sobie kupić" niż kupowała. Jak to może wróżyć rozwojowi jej motocyklowego hobby możecie przewidzieć sami.
Dzieki Marek za to ze poswieciles czas zeby poogladac ta maszynke dlamnie, narazie z przyczyn niezaleznych odlozylem zakupy ale decyzja odnosnie wyboru takiej maszyny raczej zapadla.
Jesli chodzi o tytulowa pare bohaterow, jesli chlopak sciemnial i kupowal dla siebie pod pretekstem to pol biedy, jesli taka dziewczyna rzeczywiscie zechce sie sprobowac z ta maszyna, nie bralbym na swoje sumienie takiego doradztwa.
Jesli chodzi o tytulowa pare bohaterow, jesli chlopak sciemnial i kupowal dla siebie pod pretekstem to pol biedy, jesli taka dziewczyna rzeczywiscie zechce sie sprobowac z ta maszyna, nie bralbym na swoje sumienie takiego doradztwa.