Wiedeń-Alpy-Brno motoGP - niesamowita wyprawa motocyklowa (2008r.)

sasza
Zwykły forumowicz
Posty: 326
Rejestracja: sobota, 28 lipca 2007, 13:44
Motocykl: Kawasaki ZX-6R Ninja 07'
Lokalizacja: Zamość
Kontakt:

Wiedeń-Alpy-Brno motoGP - niesamowita wyprawa motocyklowa (2008r.)

Post autor: sasza »

Wiedeń-Alpy-Brno motoGP - 2008 – niesamowita przygoda motocyklowa

Mam zamiar rozpisać się trochę. Mam nadzieję, że swoim tekstem i fotkami skuszę Was do następnej takiej wyprawy

Zaczęło się od tego, że Mariusz (Honda VFR) namówił mnie na w/w wyjazd. Nie musiałem zastanawiać się długo. Decyzję podjąłem od razu. Plan był taki, aby polecieć do Wiednia, następnie w austriackie Alpy i na końcu do Brna na wyścigi motoGP.
Zaczęło się od planowania co zabrać i jak zapakować się na wyjazd. Skończyło się na tankbagu, torbie na tylne siedzenie i plecaku. Wyścigowa Ninja zamieniła się w Ninję bagażową (jak widać na poniższej fotce) :-), ale jak się okazało wcale nie przeszkadzało to w szybkim przemieszczaniu się do celu.

Obrazek

Wtorek 12-go sierpnia rano o 6:30 zbiórka na Statoilu w składzie: ja-Sasza (Kawa ZX-6R), Mariusz (Honda VFR), Grzesiek (Africa), Grzesiek (Honda CBR 1100 XX), Edi (Suzuki GSX-R 1000) i Darek (Kawa ZX-10R).

Obrazek

Mała kawa przed startem i w drogę. Po drodze wstąpiliśmy do Zwierzyńca po Pana Jurka (Suzuki Hajabusa).

Obrazek

Na Stacji Shella w Rzeszowie zaczekaliśmy na kolejnego kumpla - Adaś (Suzuki TL) i dalej w trasę w kierunku Krakowa. Po drodze w Pilznie dołączył jeszcze Artur (Yamaha TDM). Chwila odpoczynku na rozprostowanie kości i kierunek Cieszyn. Przed granicą dłuższa przerwa na jeszcze polski obiad, gdzie dołączył do nas kolejny kumpel (Suzuki GSX-R) i wyruszyliśmy w trasę przy 32 stopniowym upale.

Obrazek Obrazek

W Czechach wpadliśmy na autostradę i szybkim tempem kierowaliśmy się do Wiednia (powiem Ci tylko Piter, że TDM-a miała problemy z utrzymaniem tempa, ale dzielnie dawała radę, nie mówiąc o Africe, która stała się chyba najszybszą Africą w regionie :-)).
Przed granicą austriacką mały przystanek na zakup winietek (lepiej nie drażnić austriackiej policji haha). Do Wiednia dotarliśmy pod wieczór, po godz. 19-ej, trafiliśmy na interesujący nas camping (dzięki nawigacji Grześka-Africa) i zaczęliśmy rozbijać namioty. Pierwszego dnia nakręcone 840 km :-)

Obrazek Obrazek

Wieczorem zasłużony relaks i odpoczynek przy austriackim piwie i spać.

Grzesiek (Honda CBR 1100 XX) testował namiot zakupiony w Carefourze :-)

Obrazek


Środa 13 sierpień 2008

Poranek pochmurny ale bezdeszczowy.
Część naszej grupy została w Wiedniu (zwiedzali stolicę Austrii), a my w piątkę: ja-Sasza (Kawa ZX-6R), Mariusz (Honda VFR), Grzesiek (Africa), Grzesiek (Honda XX) i Artur (Yamaha TDM) wyruszyliśmy w kierunku Alp.
Zapakowaliśmy motocykle i w drogę. Śniadanie w formie pysznych kanapek i kawy zaliczyliśmy po drodze na stacji paliw przy autostradzie.

Obrazek Obrazek

Do pensjonatu w miejscowości Bruck (1 km od Zell am See) mieliśmy do pokonania ponad 500 km. Ok. 15-ej dotarliśmy na miejsce, gdzie przywitał nas Piotr – właściciel pensjonatu, Polak który już 19 lat mieszka w Austrii. Przyjął nas bardzo gościnnie. Ponieważ była chwila czasu do kolacji, więc wybraliśmy się na małą przechadzkę. Podeszliśmy pod górkę i zasiadając na ławce raczyliśmy się alpejskimi widokami przy łyku piwa i dymku cygara.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Po powrocie do pensjonatu kolacja i zasłużony odpoczynek


Czwartek 14 sierpnia 2008

Pobudka ok. 8:00, śniadanie i ok. godz. 9:00 wyruszyliśmy na słynną trasę wysokogórską Grossglockner Hochalpenstrasse, gdzie na odcinku pełnym zakrętów (raj dla motocyklistów) długości ok. 44 km dojeżdżało się na wysokość ok. 2700 m n.p.m.. Różnica temperatur wynosiła ok. 12 stopni. Trafiliśmy na świetną słoneczną pogodę, na dole było ok. 25 stopni na plusie, a na górze w górach ok. 12 stopni.
Trasa była wyśmienita, ale przyjemność ta kosztowała nas 18 Euro na motocykl na dzień.
Na fotce poniżej jesteśmy jeszcze na dole przed wjazdem na bramki, gdzie uiszczało się opłatę i wpadało na zaje... traskę.

Obrazek

W środę wieczorem poznaliśmy bardzo miłą parę: Bartka i Sylwię, którzy w czwartek dołączyli do nas i razem spędziliśmy cały dzień na moto. Dzięki Sylwi-plecaczek Bartka – Suzuki Hayabusa (wielkie dzięki Sylwia) mieliśmy okazję ponagrywać na kamerkę nasze wyczyny podczas jazdy. Było naprawdę suuuuuuuuuuupeeeeeeeer. Bartek, Sylwia, było bardzo miło Was poznać. Do zobaczenia następnym razem.

Obrazek Obrazek

A oto nasza alpejska paczka (Sylwia robiła fotkę)

Obrazek

A takie oto były widoki:

Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Oto i nasza kamerzystka :-)

Obrazek

Może moja małżonka i Bartek nie będą zazdrośni :-)

Obrazek

Nie ma to jak śnieg w sierpniu. Można było nawet porzucać się śnieżkami :-)

Obrazek

Były też małe wodospady

Obrazek

A oto i nasi nowi mili znajomi:

Obrazek

Fotka grupowa
(znowu Sylwia pstryka)

Obrazek

A tu wjechaliśmy na parking i podziwialiśmy widoki na 3-tysięczniki pokryte śniegiem.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

A tu wszyscy razem, łącznie z Hayabusą J

Obrazek

Po wyprawie w Alpy nadszedł czas na chwilę odpoczynku (kawa, herbata, obiad itp.) Zjechaliśmy z gór i zatrzymaliśmy się w miłej alpejskiej knajpce.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Mariusz nie mógł się oprzeć urokowi austriackiej kelnerki i tak oto doszła jeszcze jedna fotka do kolekcji :-)

Obrazek

A knajpka sygnowana była oczywiście marką Kawasaki :-)

Obrazek

Alpejska trasa była tak wspaniała, że nie mogliśmy tego nie powtórzyć i we czwórkę (oprócz Artura-Yamaha TDM) po 18-ej wyruszyliśmy jeszcze raz na samą górę po świetnych alpejskich winkielkach. Tym razem trasa była luźniejsza i tempo było szybsze. Była okazja do większego pozamykania opon.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek

Tak wyglądała moja tylna opona przed Alpami

Obrazek

a tak po małych szaleństwach po całym dniu na alpejskich winklach. Widać coraz większe postępy w ujarzmianiu Kawy :-).


Obrazek

Po całodniowych wrażeniach przed godz. 20-tą zjechaliśmy do pensjonatu na zasłużone zimne austriackie piwo.

Obrazek


Piątek 15 sierpnia 2008

W piątek skończyła się nasza przygoda z Alpami i pomimo chęci zostania jeszcze do soboty, spakowaliśmy sprzęty i dosyć późno bo po godz. 11-ej pożegnaliśmy się z nowymi znajomymi oraz Piotrem (właścicielem Pensjonatu) i wyruszyliśmy w kierunku Brna.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

Tego dnia pogoda nie rozpieszczała nas. Już z rana zaczął padać niewielki deszcz, a niebo było zachmurzone. Wyruszyliśmy z nadzieją, że zaraz przejaśni się. Niestety nie przejaśniło się i ponad 500 km przebyliśmy w deszczu.

Obrazek Obrazek Obrazek

Po drodze, oprócz tankowania musieliśmy przegryźć conieco.

Obrazek Obrazek

Już zbliżaliśmy się do Brna. Na chwilę przestało padać, zaczęło się powoli ściemniać, była godz. ok. 19:30.

Obrazek Obrazek

Do Brna dotarliśmy już jak było ciemno i w deszczu. Dojechaliśmy do campingu niedaleko toru wyścigowego. Po opłacie za pobyt i otrzymaniu niezbędnych dokumentów pobytowych wyruszyliśmy na poszukiwanie kolegów, którzy trzymali dla nas miejsce (dzięki chłopaki), bo o miejsce na campingu wcale nie było łatwo, nawet dochodziło do rękoczynów w walce o miejsce ;-). Tego wieczoru camping zamienił się w jedno wielkie błoto, aż cud, że nikt nie położył motocykla jak jechaliśmy super błotnistą drogą gruntową. Wreszcie dotarliśmy na miejsce. Koledzy przywitali nas serdecznie. Namioty rozbijaliśmy po ciemku i w deszczu (nie rozbierając się nawet ze skór i przeciwdeszczówek). Wszyscy już mieli dosyć. Piwko oraz parę łyków beherowki na dobranoc i spać. W nocy przeszła niezła burza – lało, grzmiało i strzelało piorunami.
Grzesiek (Honda X) zrezygnował ze swojego namiotu i przeniósł się do kumpla.

Obrazek


Sobota 16 sierpnia 2008

Rano świat wyglądał trochę inaczej, lepiej, chociaż było zimno i trochę padał deszcz.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek

Sprzęty całe w błocie

Obrazek

Po pseudo śniadaniu (zupki w proszku ewentualnie gorący kubek) przed godz. 10-tą wyruszyliśmy na tor na kwalifikacje motoGP. Pogoda w sobotę zarówno nas jak i zawodników też nie rozpieszczała. Było pochmurnie i padał deszcz. Podczas kwalifikacji zmokliśmy trochę.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek

Mały toast przy torze z okazji zajefajnej wyprawy

Obrazek Obrazek Obrazek

Dzień jakoś zleciał, a bliżej wieczora zaczęło się – odpalanie maszyn, gazowanie do docięcia, strzelanie z wydechów itp.
W naszej grupce kolega na Harleyu robił furrorę swoją maszyną i przy jazgocie wydechów. Przy muzyce Harleya zbiegało się pół campingu :-).

Obrazek Obrazek

Nie obyło się też bez podgrzewania whyski. Przecież było dosyć chłodno :-)

Obrazek Obrazek

Mała fotka części grupy

Obrazek

i przymiarki do Harleya

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

były też takie klimaty na błotnistych drogach campingu

Obrazek

Mariusz chciał zostać chyba plecaczkiem i obserwować drogę za moto :-)

Obrazek

A tak działo się w nocy, oj ciężko było zasnąć

Obrazek


Niedziela 17 sierpnia 2008

Po ciężkiej nocy trudno było wstać

Obrazek

ale daliśmy radę i już przed godz. 9-tą byliśmy na nogach

Obrazek Obrazek

Motocykle oczywiście całe w błocie, dodatkowo wyrzuciliśmy z namiotu buty i ciuchy aby trochę przeschły

Obrazek Obrazek

W końcu wyruszyliśmy na tor. Po drodze zobaczyliśmy ilu miłośników wyścigów motoGP przyjeżdża na wyścig na 2-kółkach (parking przy torze)

Obrazek Obrazek

A tak było na torze

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek

Po wyścigu nadszedł czas na zbieranie się w drogę powrotną

Obrazek

Do Zamościa wyruszyliśmy we trzech: ja-Sasza (Kawa ZX-6R), Mariusz (Honda VFR) i Artur (Yamaha TDM). Grzesiek (Africa) wyruszył samotnie w niedzielny poranek. Reszta kolegów została do poniedziałku.
Wyjazd z campingu i dostanie się na autostradę przebiegło dosyć sprawnie. Polecieliśmy w kierunku Cieszyna, następnie Katowice, gdzie przy okazji tankowania zjedliśmy kolację i wypiliśmy po kawie. Było już ciemno.

Obrazek Obrazek

Przed godz. 22-gą wyruszyliśmy ze stacji paliw za Katowicami w dalszą drogę. Pogoda dopisywała, nie było deszczu. Do warunków nocnych przywykliśmy i sprawnie przemieszczaliśmy się do przodu, omijając i wyprzedzając wszelkie przeszkody i maruderów :-)
Po drodze następny przystanek w Pilznie, gdzie pożegnaliśmy Artura, który odbił w kierunku Krosna. Natomiast my z Mariuszem polecieliśmy dalej do Zamościa. W nocy było dosyć chłodno, ale jechało się sprawnie i bez przygód. Do domu dotarliśmy ok. 2:15 w nocy.

Tak zakończyła się super przygoda motocyklowa.
W sumie nakręcone ok. 2700 km w 6 dni :-).
Pozostały niesamowite wspomnienia, zdjęcia i film.
Poznałem nowych kumpli – serwus koledzy.

Nie minęło dużo czasu od powrotu, a ja już myślę o następnej wyprawie, zapewne w przyszłym roku. Do zobaczenia następnym razem i może w szerszym gronie ;-)
Ostatnio zmieniony piątek, 5 września 2008, 09:52 przez sasza, łącznie zmieniany 4 razy.
nie ma rzeczy niemożliwych - są łatwe, trudne i bardzo trudne

[img]http://www.mojekawasaki.pl/images/mojakawa/zx6r.gif[/img]
Awatar użytkownika
sebus00
Zwykły forumowicz
Posty: 1004
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 19:19
Motocykl: Honda VTR 1000 FireStorm
Lokalizacja: Lublin

Post autor: sebus00 »

Wiem że nie umieszczamy tu komentarzy, ale chciałem pogratulować chłopakom tej wyprawy i nie kryje sam bym chetnie się wybral kiedyś.
Mimo sportowych maszyn chlopkaki sprawnie poradzili sobie z bagazami, Sasza ale ta twoja kawa pojemna :) Suuper ehh świetnie się czytało waszą wyprawe i oglądało uwiecznione widoki ...
Ostatnio zmieniony wtorek, 26 sierpnia 2008, 06:31 przez sebus00, łącznie zmieniany 1 raz.
wally

Post autor: wally »

naruszajac zasady dzialu i narazajac sie modowi gratuluje i zazdroszcze zaje... wypadu, zwlaszcza w tak rozrywkowym towarzystwie ;)
sasza
Zwykły forumowicz
Posty: 326
Rejestracja: sobota, 28 lipca 2007, 13:44
Motocykl: Kawasaki ZX-6R Ninja 07'
Lokalizacja: Zamość
Kontakt:

Post autor: sasza »

Temat przesunięty z galerii. Faktycznie bardziej pasuje do aktualnego działu
nie ma rzeczy niemożliwych - są łatwe, trudne i bardzo trudne

[img]http://www.mojekawasaki.pl/images/mojakawa/zx6r.gif[/img]
DOK
Zwykły forumowicz
Posty: 2087
Rejestracja: wtorek, 5 czerwca 2007, 13:35
Motocykl: Suzuki Intruder VS 700
Lokalizacja: Tomaszów Lubelski

Post autor: DOK »

Temat tematem ale gdzie jest zawartość artykułu??? - chyba ze rzuciło mi się na oczy.
sasza
Zwykły forumowicz
Posty: 326
Rejestracja: sobota, 28 lipca 2007, 13:44
Motocykl: Kawasaki ZX-6R Ninja 07'
Lokalizacja: Zamość
Kontakt:

Post autor: sasza »

Ups, coś pokręciłem :?
Ale już naprawione :D

i dodałem kilka fotek :D
nie ma rzeczy niemożliwych - są łatwe, trudne i bardzo trudne

[img]http://www.mojekawasaki.pl/images/mojakawa/zx6r.gif[/img]
Awatar użytkownika
Wiatr w Polu
Zwykły forumowicz
Posty: 1618
Rejestracja: poniedziałek, 9 czerwca 2008, 11:41

Post autor: Wiatr w Polu »

Nie wiem, czy umieszczamy tu komentarze, czy nie :) Nie da się obejrzeć tych fotek, przeczytać relacji i nie skomentować... :)
Moje gratulacje chłopaki! Zazdroszczę, podziwiam, jestem pełen uznania :)
Wojownik musi czuć zapach wojny, musi wiedzieć, że jest potrzebny. W czas pokoju tylko dudnienie KODO jest zwiastunem błogosławieństwa Cesarza do wymarszu na bój.
Awatar użytkownika
Fido
Zwykły forumowicz
Posty: 2231
Rejestracja: niedziela, 18 lutego 2007, 10:49
Motocykl: Ten ze zdjęcia
Lokalizacja: ULH
Kontakt:

Post autor: Fido »

Relacje z wycieczek komentujemy jak najbardziej.

Niezłe klimaty Sasza.Szacuneczek.
Piękne widoki.
DOK
Zwykły forumowicz
Posty: 2087
Rejestracja: wtorek, 5 czerwca 2007, 13:35
Motocykl: Suzuki Intruder VS 700
Lokalizacja: Tomaszów Lubelski

Post autor: DOK »

Opis wycieczki znajdzie odzwierciedlenie mam nadzieję na głównej stronie KBM
Grzelas
Zwykły forumowicz
Posty: 71
Rejestracja: niedziela, 11 listopada 2007, 22:08
Motocykl: brak

Post autor: Grzelas »

Jako pierwsi skomentowali nasz wyjazd panowie z policji Stalowa Wola. Podczas drogi powrotnej w okolicach Janowa Lubelskiego wręczyli mi pamiątkowy mandat 200 zł oraz pięć punktów.
ODPOWIEDZ

Wróć do „SASZA I JEGO FOTO RELACJE.”