II Spontaniczna Motomajówka Biłgoraj 2017r.

...czyli to, co lubimy najbardziej.
Wielki Brat
Zwykły forumowicz
Posty: 2808
Rejestracja: poniedziałek, 19 lutego 2007, 08:39
Motocykl: FJR 1300

II Spontaniczna Motomajówka Biłgoraj 2017r.

Post autor: Wielki Brat »

Tytułowa impreza odbędzie się w dniach 26 - 28 maja 2017 r. w Woli Dużej k/Biłgoraja.
spontaniczna_motomajowka_2017.jpg
Awatar użytkownika
BociekPL
Zwykły forumowicz
Posty: 12
Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2017, 08:08
Motocykl: Suzuki GS500 SF
Lokalizacja: RLU

Re: II Spontaniczna Motomajówka Biłgoraj 2017

Post autor: BociekPL »

Frekwencja w Biłgoraju dopisała, ale niestety zmyłem się wcześniej gdyż chciałem jeszcze skoczyć na amerykańce do Hrubieszowa.
Obrazek
Awatar użytkownika
Wiatr w Polu
Zwykły forumowicz
Posty: 1618
Rejestracja: poniedziałek, 9 czerwca 2008, 11:41

Re: II Spontaniczna Motomajówka Biłgoraj 2017

Post autor: Wiatr w Polu »

Napiszę, co zapamiętałem :)
Wraz ze zmianą organizatorów zmienił się i sam zlot w Biłgoraju. Jest więcej luzu i swobody. Motocykle przy namiotach, nie na parku maszyn, dokąd nie wolno było wejść z papierosem. Więcej radości i spontanu.Na bramie też duża dowolność. Nie było obowiązkowego "pakietu". Wjazd 25 zeta, a jak ktoś chciał blachę, czy koszulkę, to kupował wedle uznania.Jak przyjechałem, były 4 namioty i 6 motocykli. Oczywiście znajomi, którzy na starcie pytali, gdzie Długi Janek, Basia, Lucynka, Edycja (dokładnie w takiej kolejności). Jakbym ja już nie wystarczał ;) Potem dojechali sąsiedzi. Tu słowo, tam dwa i już się znamy. Zresztą niektórzy musieli mnie i tak kojarzyć, bo pytali, gdzie mój MT. Kiedy zaczęło się zmierzchać i zaczęły atakować komary niewiele mniejsze od wróbli, zebrałem parę liści i gałązek i rozpaliłem ogień. Ktoś nazbierał więcej gałązek, a ktoś jeszcze inny przyniósł zgromadzone w tym celu, pocięte drewno. Pod parasolami było pusto, więc przyniosłem ławeczkę... Było wesoło, co chwilę ktoś dołączał, żeby się ogrzać i posłuchać "opowieści dziwnych treści" i opowiedzieć swoje. Ktoś z organizatorów przyszedł mnie opieprzyć, że wziąłem ławkę bez pozwolenia (czyli nie taki aż luz). Odniosłem ławkę, zapytałem o pozwolenie i przyniosłem ławkę :) Koledzy się bali, że będąc w stanie "wyższej nietrzeźwości" wrzucę ją do ognia, żeby było ciepło i wesoło. Takich rzeczy się nie robi, bo przecież drewna było pod dostatkiem, wesoło i tak było, a poza tym nie byłoby na czym siedzieć. Gdzieś po trzeciej nad ranem, kiedy wszyscy już udali się na zasłużony odpoczynek, odniosłem ławeczkę (żeby nie było) i też poszedłem spać. Trzy godziny później, po długim i owocnym odpoczynku wraz z kolegą ze Spotnanicznej przynieśliśmy znowu ławeczkę i przeprowadziliśmy długa dyskusję o geopolityce, zagrożeniach współczesnego śwaita oraz sprawach ostatecznych. Tak zaczęła się sobota. Z namiotów zaczęli powoli wypełzać różne zombie. Dziewczyny nie umalowane, chłopaki... tak, jak wyglądają zawsze - przepici, z czerwonymi nosami, zapuchniętymi oczami. Wypiłem piwo i znów szyscy byli ładni i młodzi. Przyszedł gość, który mnie opieprzał wczoraj i znowu coś o ławeczce, że trzeba będzie odnieść, bo pod parasolami ludzie też zechcą siedzieć (jakby tu nie siedzieli). Odniosłem im tę ławeczkę, postawiłem przy ognisku motocykl, żeby było gdzie przysiąść... Z jakiś czas przychodzi ten sam typ i mówi, że moto za blisko ognia stoi (a ognisko takie na 30 cm średnicy). Ponieważ jestem kulturalny i nie uzywam słów powszechnie uważanych za wulgarne, nie powiedziałem mu, żeby pi..., tylko wyjaśniłem, że ja rozpalałem to ognisko, to jest mój motocykl i będzie on stał tam, gdzie go postawiłem. Minąłem się trochę z prawdą, bo to motocykl Wichuray, ale za dużo tłumaczyć nie chciałem. W każdym razie miałem spokój. Jeśli mowa o motocyklu, to wspomnę, że lekkim popołudniem pojechałem na kawę. Jestem stary, chory i zmęczony i nie chciało mi się iść. W drodze powrotnej virago się zepsuła - kontrolki świecą, a rozgusznik niemy (na pych tez nie pójdzie). Zaczałem rozkręcać, dłubać, podrapałem się za uchem i wyszło mi, że lepiej skorzystać z koła ratunkowego. Wybrałem "telefon do przyjaciela" - dzięki Tomek Hawro, wiedziałem, że można na Ciebie liczyć. Późne popołudnie upłynęło pod znakiem nieoczekiwanych i radosnych spotkań. Przyjechała Edycja. Brzeziki, Wiesiek Dobrowolski, Bruno, Ojciec Dyrektor, Hrabina, Viola VM, a nawet ... Basia. Podobno przegryzła łańcuch własnymi zębami. Z niektórymi miałem okazję porozmawiać dłuższą chwilę. Prawdziwą rewelacją był Pan Henryk, przy którym nawet ja mogłem się poczuć jak pętak. Miałem okazję go poznać, zamienić kilka słów i uścisnąć dłoń. Pan Henryk ma 89 lat i przyjechal na zlot motocyklem. Najstarszy czynny motocyklista, jakiego znam. Napawa mnie to wielką nadzieją, bo właśnie dziś, gdy piszę te słowa, kończę lat 49 i wychodzi, że moge jeszcze ze 40 lat pojeździć :) Wieczorem, gdy koncert Oddziału Zamkniętego dopiegał końca, włączył mi sie "nauczyciel. Nauczyłem Monikę, Nadzieję Polskiej Germanistyki paru słówek, których na studiach nie pozna. Zanim poszedłem spać, moja młoda, śliczna koleżanka potrafiła już płynnie powiedzieć po niemiecku: K..., spie..., ty ch.., sk... je...y. Spałem smacznie w poczuciu wypełnienia misji nauczycielskiej. Podobno chrapałem tak, że Edycja w samochodzie mnie słyszała. A ja nic nie słyszałem :) Po 12 godzinach od spożycia ostatniego procentowego trunku przebadałem się policyjnym alkomatem. Zapaliło się zielone światło pozwalające na powrót do szarej rzeczywistości. Zatem w drogę i do kolejnego zlotu :)
Wojownik musi czuć zapach wojny, musi wiedzieć, że jest potrzebny. W czas pokoju tylko dudnienie KODO jest zwiastunem błogosławieństwa Cesarza do wymarszu na bój.
Awatar użytkownika
Wiatr w Polu
Zwykły forumowicz
Posty: 1618
Rejestracja: poniedziałek, 9 czerwca 2008, 11:41

Re: II Spontaniczna Motomajówka Biłgoraj 2017

Post autor: Wiatr w Polu »

A tak na marginesie, gdyby ktoś chciał coś więcej dowiedzieć się o najstarszym (znanym mi) motocykliście, to nazywa się Henryk Atemborski. Miał pseudonim "Pancerny". Ma konto na Fb, ale i w googlach go znajdziecie.
Wojownik musi czuć zapach wojny, musi wiedzieć, że jest potrzebny. W czas pokoju tylko dudnienie KODO jest zwiastunem błogosławieństwa Cesarza do wymarszu na bój.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zloty, imprezy, wycieczki, spotkania”