Moto Forszmak Party 10-11-12 czerwca 2016 Krasnystaw

...czyli to, co lubimy najbardziej.
Awatar użytkownika
ksylwia
Zwykły forumowicz
Posty: 79
Rejestracja: poniedziałek, 19 października 2009, 19:42
Motocykl: szerszenica
Lokalizacja: Zamość/Krasnystaw

Moto Forszmak Party 10-11-12 czerwca 2016 Krasnystaw

Post autor: ksylwia »

Tradycyjnie w imieniu swoim jak i Free Wings zapraszamy Was serdecznie na nasz Forszmak.

Moto Forszmak Party 2016 Krasnystaw 10-11-12 czerwca :)

Już tylko miesiąc dzieli nas od tegorocznego Forszmaku! Jak zwykle oferujemy swojski klimat i masę atrakcji min.:
- pokaz broni palnej
- pole dance
- prawdziwego, żywego kowala z pokazem rzemiosła
- koncerty
- konkursy
- forszmak w opór

Zacznijcie przygotowania bo szykuje się prawdziwy cug nad Wieprzem!

Więcej informacji na stronie http://www.freewings.pl" onclick="window.open(this.href);return false; oraz na https://www.facebook.com/freewingskrasnystaw/" onclick="window.open(this.href);return false;
Załączniki
ForszmakVII2016.jpg
Four wheels move the body, two wheels move the soul
Awatar użytkownika
Wiatr w Polu
Zwykły forumowicz
Posty: 1618
Rejestracja: poniedziałek, 9 czerwca 2008, 11:41

Re: Moto Forszmak Party 10-11-12 czerwca 2016 Krasnystaw

Post autor: Wiatr w Polu »

Wolne Skrzydła – Moto Forszmak Party 2016 - moja przydługa relacja :)
Nie dalej, jak dwa dni przed zlotem ktoś mnie zapytał, czy nie boję się jeździć motocyklem. Pewnie, że się boję – odpowiedziałem – staram się jeździć ostrożnie, mieć oczy dookoła głowy i przewidywać rozwój sytuacji na drodze… Miałem w pamięci te słowa, kiedy w piątek wyjeżdżałem. Jechałem więc ostrożnie i odpowiedzialnie. Mimo to, gdzieś za Frampolem znalazłem się w klasycznej, krytycznej sytuacji, w jakiej zginął parę lat temu forumowy kolega. Potem „znawcy tematu” się wymądrzali, że miał za mocny motocykl, za mało doświadczenia, że mógł przewidzieć i temu podobne. A jemu po prostu szczęścia brakło. Ja do tej pory się zastanawiam, czy mogłem przewidzieć, co zrobi „kierownik” czarnego merca i do jakiej sytuacji dojdzie. Myślę, że nie. Myślę też, że uratował mnie właśnie przysłowiowy łut szczęścia (wyrażony w paru centymetrach), refleks i fakt, że wcześniej zredukowałem bieg, dzięki czemu miałem z czego „odejść” (dla jasności chodzi o przyśpieszenie). Po tym zdarzeniu skończyła się grzeczna jazda. Dałem ogień na tłoki i przestałem się pieścić. Choćby i z tego powodu, że znad Lublina nadchodziła wielka, ciemna chmura i gdybym miał się zakładać , czy w Wysokiem będę przed nią, nie obstawiałbym zbyt wysoko. A jednak zdążyłem – na rondzie skręciłem na Krasnystaw i burzę miałem już tylko po lewej stronie.
Deszcz nas dopadł, ale dopiero po tym, jak z pomocą Wittoria i Lucyny (jego żony) rozbiłem namiot. Padało mocno może pół godziny i wyszło słońce. Popołudnie i wieczór minął miło i szybko – głównie na powitaniach, jak zresztą połowa soboty. Nie będę wymieniał, kto był, a kogo nie było, bo to dziesiątki ludzi. Wspomnę może tylko o Lucynie, bo powiedziała, że bardzo lubi czytać moje relacje i zawsze jej miło, gdy się w nich odnajdzie  Ja z kolei dodam, że lubię słuchać, jak Lucyna coś opowiada, bo ma tak niesamowicie mocny kresowy akcent i tzw. zaśpiew (jak nikt inny), że aż miło posłuchać 
W nocy ktoś się upił, ktoś dostał po mordzie (jak to na zlocie), a ja sobie spałem. Zimno nie było, nowy materac trzyma powietrze.
Sobota, to piękna pogoda, wylegiwanie się pod namiotem (miejscówkę mieliśmy taką, że praktycznie cały dzień w cieniu), wycieczka do miejscowego sklepu, pogaduchy, śmiech z różnych historyjek z dzieciństwa i współczesności. Dla przykładu o tym, jak Zgrywus chciał utopić braciszka, o tym, kto się bawił prądem i co z tego wyszło itd. Aż dziw, że przeżyliśmy te lata 70-te i 80-te jako dzieciory. W dorosłym życiu też mamy nie gorsze przygody: Marcin umył zęby kremem do depilacji, ktoś inny zamiast szamponu użył Acze (wybielacz nad wybielacze). O tym, jak się przykleiłem „kropelką” do samochodu nie będę wspominał…
Może coś o samym zlocie: Moto Forszmak Party, to kameralna impreza na dużym luzie. Motocykle można stawiać, gdzie się chce, nie trzeba zbierać patyczków na mikroognisko, bo ogień już się pali, można poszaleć trochę „ruskiem z wózkiem” (Dzięki Wittorio za niezapomnianą przejażdżkę) i nikt się nie wtrąca, póki nie zagraża to wyraźnie innym. Zresztą po to ma się kumpli takich jak Łukasz, żeby w odpowiedniej chwili zabrać kluczyki i utopić w Toi Toi-u ;) Jest też sporo ciekawych konkurencji i atrakcji, z których hitem w tym roku stał się fiat uno. Sprawny, na chodzie, do paru poprawek blacharskich :D Choć po zlocie chyba już nie bardzo. Był oczywiście basen, palmy, kowal, fotele i wersalka, łóżko szpitalne… brakło tylko „małej sceny”, czyli tradycyjnego żuka. To poważne zaniedbanie ze strony organizatorów. W każdym razie działo się sporo. Sobota minęła, nastał poranek, dzień trzeci… Pyszne śniadanko (w cenie wjazdu), kawa... Mimo, że wcześnie poszedłem spać i nie tak napity, długo miałem zaburzenia widzenie – nie widziałem siebie na motocyklu. Jakiś taki rozedrgany się czułem, choć na pewno już nie napromilowany. Dżolka poratowała magnezem i pół godziny później byłem jak nowy . Słusznie Dzinio mówił, że jak się wódkę pije, to trzeba czekoladą zagryzać  Droga powrotna znowu samotnie, ale pewnie i bez przygód.
Wojownik musi czuć zapach wojny, musi wiedzieć, że jest potrzebny. W czas pokoju tylko dudnienie KODO jest zwiastunem błogosławieństwa Cesarza do wymarszu na bój.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zloty, imprezy, wycieczki, spotkania”