Sezon się kończy więc warto uczcić to fajnym wyjazdem. Tym razem padło na zamek w Krasiczynie, rezydencję Potockich, Sapiechów i kilku jeszcze innych polskich rodów magnackich.
Na rozstaju dróg ale ani chybi trzeba ciąć na Jarosław
A tu już u celu. Kilka landszawcików z Krasiczyna..
A tak wyglądał motocykl po przejechaniu dzisiaj 440km. Brudny, zakurzony, oblepiony komarami, muchami i wszelakim innym paskudztwem. Czyszczenia na dwa dni
Krasiczyn (2009r.)
No to rzeczywiście mało sympatyczna przygoda. Ja miałem o tyle farta, że ochroniarz, który stał na bramce lubi motocyklistów i wpuścił mnie na teren parku za ogrodzenie. Tam jest parking hotelowy i można spokojnie zostawić motocykl.Bohun pisze:he he, też byłem na weekendzie w Krasiczynie z małą przygodą, bo mi ktoś powietrze spuścił w Teresie
Dziękuję za miłe słowa. Jeśli lubisz takie widoczki to w takim razie na oddzielnym wątku wklejam kilka zdjęć z Łańcuta, który odwiedziłem w ubiegłym tygodniu..joguś pisze:No pięknie Fausto...super klimaciki,aż wstyd że jeszcze nie zwiedzałem tego zameczku,zawsze tylko przejazdem...trzeba to będzie nadrobić przy najbliższej okazji