Pomysł Rysia Palaka by udać się na kilka dni w Bieszczady szybko znalazł wielu entuzjastów i w czwartek 6 lipca 2017 r. został przekuty w czyn.
Ekipa zamojska w składzie: Sabix, Kruk z małżonką, Wujek i WB wyruszyła rankiem do Tomaszowa Lub., gdzie czekali: Rychu, Stasiek, Brylo i Wuju.
Dość sprawnie, przez Jarosław i Przemyśl, przemieściliśmy się do Kalwarii Pacławskiej, gdzie po odwiedzeniu klasztoru zaplanowaliśmy obiad. I tu wystąpił pewien problem.
Otóż o dziwo miejscem gdzie oznaki PRL, w postaci wystroju i zachowań ludzi, na trwałe zakonserwowały się w dzisiejszej rzeczywistości, jest stołówka miejscowego klasztoru.
Ww. przybytek zaoferował nam na czwartkowy obiad bogaty wybór dań, jednak pod warunkiem, że będzie to pomidorowa.
Wymusiło to zmianę zaplanowanej trasy, w celu spożycia obiadu w Ustrzykach Dolnych.
Po drodze było Krościenko, gdzie wizytowaliśmy przejście graniczne
oraz cmentarz mieszkańców tych okolic, których wiatry historii przywiodły onegdaj z Grecji.
Nie sposób było też nie zauważyć okazałych, ponad 3 metrowych okazów barszczu Sosnowskiego.
Po nabraniu sił w Ustrzykach Dolnych, wiadomo że we Młynie, udaliśmy się w kierunku Ustrzyk Górnych witając Bieszczady na punkcie widokowym przed Lutowiskami,
a następnie odbijając za Smolnikiem w prawo na Dwernik i Zatwarnicę, by obejrzeć największy w Bieszczadach, 8 metrowy wodospad Szepit na potoku Hylatym.
Z Zatwarnicy, wśród pięknych "okoliczności przyrody",
podziwiając również po drodze urodę pieszych turystek, przez Dwernik, Nasiczne i Brzegi Górne dotarliśmy do Wetliny, gdzie poczyniliśmy, niezbędne na uroczystą kolację powitalną, zakupy.
No może troszkę przesadziłem z tą "uroczystą kolacją" - tak naprawdę nie było nic do jedzenie tylko do zakąszania i nie było nic do picia tylko do popijania ...
W czwartkowy wieczór byliśmy na kwaterze w Roztokach Górnych, w której jak się dowiedzieliśmy bywał też Papież Jan Paweł II.
Piątek 7 lipca był bardzo intensywny. Rano alkomat wykazywał w naszych "człowiekach" za duże stężenie frakcji lotnych pewnych związków organicznych zawierających grupy hydroksylowe, więc udaliśmy się na pieszą wycieczkę na Przełęcz nad Roztokami.
Na przełęczy odnalazłem ślady lotniczej historii z czasów ostatniej wojny światowej.
W drodze powrotnej z przełęczy, obserwując okoliczne drzewa i krzewy, stwierdziliśmy, że nasi już tu byli.
Gdy wreszcie alkomat wyraził zgodę, dosiedliśmy naszych maszyn i udaliśmy się przez Radoszyce na Słowację, gdzie pobyt był równie krótki jak udany.
Następnie przez Komańczę do Duszatyna, by wejść na Chryszczatą i zobaczyć Jeziorka Duszatyńskie.
Ci z nas, którym nie chciało się wspinać zostali ukarani przepychaniem, pozostawionych na zakazie ruchu motocykli - dziękujemy Milce, Staśkowi, Wujowi i Brylowi za zaoszczędzone kilkaset złotych na mandatach od Straży Leśnej.
W czasie podróży po mniej ucywilizowanych bieszczadzkich szlakach przydarzyć się mogą sytuacje skutkujące uszkodzeniami maszyn. W takich okolicznościach albo mamy wiedzę, umiejętności i wyposażenie mechanika, albo jesteśmy kreatywni i usuwamy niesprawności naszych maszyn tym co mamy pod ręką. Tak właśnie było w Duszatynie - Kruk naprawił motocykl "Białego Kruka".
Ponieważ w Komańczy obiadu zjeść się nie dało, udaliśmy się na obiad do Cisnej. Część z nas nawiedziła "Siekierezadę", a część "Łemkowską". Tu i tu smacznie i niedrogo.
Przejeżdżając w piątek przez Cisną nie mogliśmy, jako w dużej części mieszkańcy Zamościa, nie odwiedzić Pani na Zamościu, zwłaszcza, że było na co popatrzeć.
W piątkowe popołudnie w Cisnej dołączyli do nas Norek z Asią, Manson i Waldi, a wieczorem już w porze kolacji do miejsca naszego zakwaterowania w Roztokach Górnych dotarli Dylo z Anią i Alex.
A propos kolacji.
Kolacje były zawsze obfite i wesołe jednakowoż stwierdziliśmy pewną anatomiczno-gastronomiczną nieprawidłowość w budowie człowieka, wynikającą zapewne z tego, że Bóg tworząc rodzaj ludzki nie przewidział zapewne, że w wyniku ewolucji wykształci się grupa Słowian.
Ta oczywista nieprawidłowość polega na tym, że organizm ludzki ma aż 32 zęby, a tylko jedną wątrobę.
Planowanie i realizację zaplanowanego harmonogramu naszego pobytu w Bieszczadach zakłócały niesprzyjające prognozy pogody - miało padać zarówno w czwartek jak i w sobotę.
No ale jak powszechnie wiadomo są trzy podstawowe rodzaje kłamstwa:
- obietnice przedwyborcze,
- statystyki,
- prognozy pogody.
W rezultacie krople deszczu dotknęły lakieru naszych maszyn na krótko w piątkowy wieczór, w czasie powrotu na kwaterę.
Ponieważ niedziela była przez nas już zarezerwowana na potrzeby naszego kolegi Borysa, sobota była dniem powrotu.
Rankiem skoro świt czyli około 11.00, po zatankowaniu w Cisnej, ruszyliśmy do domu.
Nie był to oczywiście powrót bez atrakcji, choć już w zmniejszonym składzie.
W Cisnej odłączył się Alex, a po zwiedzeniu zapory w Solinie odłączyli się Norek, Dylo i Waldi, którzy jak się okazało wylądowali w Krynicy i wrócili w niedzielę.
Pozostali z Soliny przez Lesko i Sanok dotarli do Dynowa, gdzie tradycyjnie był odpoczynek i posiłek w "Zajeździe pod semaforem".
Kolejnym przystankiem był Przeworsk (tu opuścił nas Stacho i Wujek) i Jarosław.
W podjarosławskiej restauracji spożyliśmy obfity posiłek, w tym słusznej wielkości golonkę z piwem oraz obejrzeliśmy ciekawą "wydumkę", którą przyjechał jeden z gości.
Trochę zmęczeni i ociężali podążyliśmy na Dni Narola, a stamtąd do Tomaszowa Lub. na najlepsze w regionie lody.
W Tomaszowie opuścili nas Wuju, Brylo i Rychu.
Do Zamościa dotarli już tylko Kruki, Manson, Sabix i WB, witani przez nieoznakowany radiowóz "drogówki" na parkingu pod "Wiatrakiem".
Pożegnaliśmy się zmęczeni, ale bardzo zadowoleni, jedynie Krukom zostało jeszcze wtedy do pokonania 100 km do Lublina.
Jak precyzyjnie wyliczył Sabix w czasie tej wycieczki pokonaliśmy ponad 750 km, a Kruki prawie 1000 km.
W trakcie tej wycieczki udoskonaliliśmy również szyk motocyklowy. Zdobyte doświadczenia ugruntowały już wcześniej znany pogląd, że jeżeli w składzie kolumny są Harleye, to by wróciły one w stanie w miarę kompletnym są dwa wyjścia:
a) albo wracamy tą samą trasą, którą jechaliśmy do celu i zbieramy po drodze części (o ile nie zostały już znalezione i wykorzystane przez okolicznych rolników),
b) albo te kultowe maszyny jadą w środku szyku dzięki czemu motocykle jadące za nimi zatrzymują się co pewien czas i zbierają to, co się tam po drodze odkręciło i odpadło (nie gniewaj się Wujek ).
Jazda po bieszczadzkich serpentynach jak wiadomo musi być ostrożna. Jednym z najostrożniejszych z naszej ekipy był na pewno Stacho.
Przejawem tej jego cechy było to, że z powodu wolnej jazdy jego motocykl miał zawsze czystą szybę.
Po zauważeniu przez nas tego fenomenu Stacho stwierdził, że on podróżuje w sposób ekologiczny i jak już jakaś mucha trafi na jego szybę, to bezpiecznie korzysta z darmowej podwózki, ale po stosunkowo krótkim czasie odlatuje usprawiedliwiając się, cyt. "Cześć Stachu! Przepraszam, ale trochę się śpieszę ..."
Bieszczady 6 - 8 lipca 2017 r.
-
- Zwykły forumowicz
- Posty: 2808
- Rejestracja: poniedziałek, 19 lutego 2007, 08:39
- Motocykl: FJR 1300
- manson
- K.B.M.
- Posty: 1057
- Rejestracja: środa, 29 września 2010, 08:15
- Motocykl: HONDA VTX1300 2006r.
- Lokalizacja: Zamość
Re: Bieszczady 6 - 8 lipca 2017 r.
Kilka fotek z mojego obiektywu
- Załączniki
nawet tysiącmilowa podróż
zaczyna się od jednego kroku.
602300313
zaczyna się od jednego kroku.
602300313
- Norek
- Moderator K.B.M.
- Posty: 654
- Rejestracja: poniedziałek, 27 czerwca 2011, 21:13
- Motocykl: BMW R1200 GS ADVENTURE 2006r.
- Lokalizacja: Zamość
Re: Bieszczady 6 - 8 lipca 2017 r.
Umieszczam również kilka pamiątkowych zdjęć, i filmiki z drogi powrotnej.
https://www.youtube.com/watch?v=Fqezo-zIkIs" onclick="window.open(this.href);return false;
https://www.youtube.com/watch?v=naw1MnjYPKY&t=8s" onclick="window.open(this.href);return false;"
https://www.youtube.com/watch?v=Fqezo-zIkIs" onclick="window.open(this.href);return false;
https://www.youtube.com/watch?v=naw1MnjYPKY&t=8s" onclick="window.open(this.href);return false;"
- Załączniki
Nigdy nie jedź szybciej niż Twój anioł stróż może lecieć.
501686006
501686006
- WUJEK
- Zwykły forumowicz
- Posty: 158
- Rejestracja: środa, 3 grudnia 2014, 13:38
- Motocykl: HARLEY DAVIDSON ELECTRA ULTRA CLASSIC 1600 2011r.
Re: Bieszczady 6 - 8 lipca 2017 r.
WIELKI jesteś " WIELKI" relacja z wyjazdu zarąbista motocykl wrócił w całości