W przeddzień 73 rocznicy "krwawej niedzieli", zapaliliśmy znicze na grobach i w miejscach pamięci zamordowanych przez bandy ukraińskie mieszkańców Zamojszczyzny.
Razem z Basią, Mirkiem i Waldkiem odwiedziliśmy najpierw cmentarz parafialny w mojej rodzinnej miejscowości, gdzie pochowano część zamordowanych przez bandytów z UPA mieszkańców Łubcza:
Z Gródka już we trójkę (Basia, Mirek, WB) udaliśmy się pod pomnik na Łubcze:
Tak wygląda nowa tablica pomnika:
A tak wygląda tablica pierwotna, którą zasłonięto donicą z kwiatami:
Jak widać, w ramach tzw. "poprawności politycznej" albo wskutek ukraińskich nacisków, zmieniono słowo "banda" na "oddział"
Kolejne światełko pamięci zapłonęło w Tarnoszynie, gdzie w centrum wsi stoi okazały pomnik (groby ofiar zwyrodnialców bandery znajdują się na miejscowym cmentarzu):
Z Tarnoszyna nastąpił krótki przejazd do pomnika w Łachowcach:
Zwróćcie uwagę na wiek ofiar!
W sąsiednim Radkowie też, jak w większości miejscowości tego regionu, czczeni obecnie na Ukrainie "bohaterowie UPA" dzielnie "walczyli" z polskimi kobietami, starcami i dziećmi:
Korzystając z okazji zrobiliśmy niespodziankę Brylowi odwiedzając go "w miejscu stałej dyslokacji".
Ostatnim miejscem pamięci ofiar band ukraińskich, które zdążyliśmy tego dnia odwiedzić był pomnik w Steniatynie:
Mimo, że z założenia była to smutna podróż ze zniczami, na naszej trasie oprócz przepięknych, letnich krajobrazów zdarzały się różne ciekawostki, na przykład stojący obok pomnika, kiedyś obwołałny najpiękniejszym w Polsce, przystanek autobusowy w Radkowie:
czy też przepiękne miejsce wypoczynku położone przy jednym z Grodów Czerwieńskich:
Był to dzień, w którym przywołana pamięć o naszych mordowanych przez UPA setkami i tysiącami krajanach: mężczyznach i ledwo co znających smak życia chłopcach, bezbronnych starcach i kobietach, kilkuletnich dzieciach i niemowlętach, którym i tak pełne wojennych cierpień i niedostatku dzieciństwo przerywała okrutnie zadana śmierć z ręki ukraińskich oprawców, wlewała w nasze serca smutek, żal że nie potrafiliśmy jako naród obronić nawet tych najbardziej bezbronnych i niepokój o to, czy w świetle tego co dzieje się za naszą wschodnią granicą, historia znowu się nie powtórzy, dotykając tak boleśnie jak wtedy naszych najbliższych.
Była to piękna niedziela 10 lipca 2016 r. na spokojnej ziemi zamojskiej:
Światełko dla zamorodowanych przez OUN/UPA 10-07-2016
-
- Zwykły forumowicz
- Posty: 2808
- Rejestracja: poniedziałek, 19 lutego 2007, 08:39
- Motocykl: FJR 1300
- Brylo
- K.B.M.
- Posty: 414
- Rejestracja: piątek, 24 października 2014, 07:39
- Motocykl: YAMAHA VENTURE ROYALE 1200 1984r, Suzuki Boulevard
- Lokalizacja: Lublin/Radków
Re: Światełko dla zamorodowanych przez OUN/UPA 10-07-2016
No cóż, pomysł super. Należałoby częściej kultywować pamięć o pomordowanych(nie tylko zresztą, przez UPA). Jest wiele miejsc, obok których przechodzimy na co dzień i nawet nie wiemy, że są to pamiątki po tamtych, strasznych czasach. A przy okazji, szacun za odwiedziny w Radkowie! Szkoda tylko, że czas(a wlaściwie jego brak), nie pozwolił na dłuższą przerwę w podróży. Pzdr.
- Brylo
- K.B.M.
- Posty: 414
- Rejestracja: piątek, 24 października 2014, 07:39
- Motocykl: YAMAHA VENTURE ROYALE 1200 1984r, Suzuki Boulevard
- Lokalizacja: Lublin/Radków
Re: Światełko dla zamorodowanych przez OUN/UPA 10-07-2016
Pomnik, który stoi obok przystanku, powstał dzięki staraniom miejscowego kombatanta Józefa Łaby, który "przy okazji" odnowił przystanek PKS.
http://www.dziennikwschodni.pl/zamosc/p ... 95188.html" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.dziennikwschodni.pl/zamosc/p ... 95188.html" onclick="window.open(this.href);return false;
- Brylo
- K.B.M.
- Posty: 414
- Rejestracja: piątek, 24 października 2014, 07:39
- Motocykl: YAMAHA VENTURE ROYALE 1200 1984r, Suzuki Boulevard
- Lokalizacja: Lublin/Radków
Re: Światełko dla zamorodowanych przez OUN/UPA 10-07-2016
I jeszcze o pomniku z Radkowa. Mój nieżyjący już wuj opowiadał, że jako 8-mio letni chłopak, szwendał się po wsi i zauważył dwóch polskich żołnierzy, którzy spytali go o sołtysa wsi. Oczywiście wskazał im drogę i więcej ich nie widział. Po kilku latach, w miejscu gdzie stoi pomnik, wydobyto ze studni dwa ciała w polskich mundurach, z obciętymi głowami oraz butelkę z kartką zapisaną ukraińskim pismem. Podobno na kartce były nazwiska ludzi odpowiedzialnych za śmierć dwóch żołnierzy ale w zamieszaniu, kartka nagle zniknęła i wszelki słuch o niej zaginął. Tak, tak...krąży wiele historii o tamtych czasach tylko nie ma komu ich spisać a ludzi, którzy naocznie widzieli te zbrodnie, jest już coraz mniej...Kilometr od tego pomnika jest miejsce, w którym moi pradziadkowie zostali zabici siekierą przez ukraińców, podczas modlitwy.